25/26.12.15
Punk pierwszy dzisiejszego programu to... to... to.. informacje. Wybaczycie mi, ale jestem chora i ciężko mi wszystko idzie. Szczególnie myślenie.1) jestem chora i trudno mi idzie pisanie . Mam już zaczęte Innocence i I'm... Więc wystarczy usiąść i pisać. Gdy tylko poczuje się lepiej, będę pisać jak maszyna.
2) Spóźniony dodatek świąteczny znajduje się poniżej i jest on na podstawie mojej ulubionej gry Resident Evil. Dostałam pod choinkę originał + DLC. Hug Monster się bardzo cieszy.
3) Mam wolne, aż do 4 Stycznia, więc na Tainted pojawi się rozdział. Który z pewnością wprowadzi zamieszanie.
4) Sylwestra mam zaplanowanego, nie wiem jak wy. Jeszcze pójdę do kina w tym tygodniu, więc wena przybędzie.
5) Właśnie patrzałam na ilość wyświetleń. Dziękuję kochani. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Prawie trzy tysiące w miesiąc.
Nie mam nic więcej do ogłoszenia, wszelkie ogłoszenia znajdziecie na FanPage.
Podsumowanie miesiąca:
Liczba wyświetleń: 8537
Liczba komentarzy: 263
Liczba spamu: 0
Liczba obserwatorów: 8
Liczba komentarzy: 263
Liczba spamu: 0
Liczba obserwatorów: 8
A teraz dodatek świąteczny!
Miasteczko
w Europie Środkowej.
23
Grudnia 2015
-
Pauline, możesz mi w końcu pomóc?! - wrzasnęła ruda.
- Sama
chciałaś się pobawić – odezwała się blondynka, pijąca sok
pomarańczowy.
Dziewczyna
siedziała z karabinem snajperskim na dachu pobliskim budynku.
Obserwowała jak jej przyjaciółeczka radzi sobie z oddziałem
J'avo. W końcu odłożyła karton i położyła się płytkach,
celując w jedną z masek zakażonego wirusem C. Pociągnęła za
spust i gwizdnęła. Pocisk przeleciał minimetr obok ucha rudej i
trafił w oko J'avo.
- Czy
ty chcesz mnie zabić?! - oburzyła się.
Blondynka
jej nie słuchała, poruszała się płynnie i naciskała za spust z
dużą szybkością. Jeden z poległych przeciwników upadł na
ziemie i zapłonął. Po chwili otoczył go kokon o kolorze wymiocin.
Paskudna zieleń – pomyślała Pauline. Schowała swoją snajperkę
i wyciągnęła drugą. Większą, cięższą i mocniejszą. Z kokonu
wyszedł organizm, który miał dosyć gruby pancerz.
- Może
mi tak pomożesz tutaj?!
- Eva,
uspokój się – prychnęła blondynka i pociągnęła za spust
dwukrotnie.
Pancerz
mutanta pękł i odsłonił czerwoną tkankę.
-
Karabin przeciwpancerny – powiedziała Eva.
Pauline
nie słuchała towarzyszki, tylko wystrzeliła kolejną porcję
pocisków. Po trzech strzałach mutant padł na ziemie i wyparował,
a na twarzy blondynki pojawił się chytry uśmieszek. Schowała
snajperkę i wyciągnęła karabin maszynowy. Zeszła z dachu przez
schody pożarowe i dołączyła do towarzyski.
- Czemu
tak panikujesz zawsze? Przecież bym cie nie zostawiła –
powiedziała blondynka.
- Przez
dziesięć minut nie odpowiadałaś na wezwanie! Przypominam ci...
- Ja
jestem prawą ręką kapitana. Ja jestem jego partnerką –
powiedziała zła, przerywając jej.
- No
może i tak, ale on kazał mi cie pilnować!
-
Matkujesz – prychnęła.
- Rzesz
ty...! - warknęła.
- Eva,
dołącz do YoonGi'ego podłożyć materiały, jest tam nowy organizm
do zbadania – podszedł do nich wysoki blondyn.
Na
rękawie blondyna była widoczna odznaka kapitańska. Dziewczyna
kiwnęła głową i skierowała się w odpowiednim kierunku.
- A ty
pójdziesz ze mną – spojrzał na rozentuzjazmowaną blondynkę.
Wszedł
z dziewczyną do baru, gdzie odłożył karabin na stół.
- Znowu
się leniłaś – stwierdził.
-
Przecież...
-
Mówiłem ci, żebyś tak nie robiła – podszedł do niej.
-
NamJoon... - szepnęła.
NamJoon
oparł ręce na blacie stołu po obu stronach dziewczyny i nachylił
się nieco. Na twarzy blondynki pojawił się rumieniec.
-
Wiesz, dlaczego jesteś moją partnerką? - zapytał nagle.
- Bo
jestem najlepszym snajperem i pomocnikiem – odpowiedziała.
- Nie –
musnął delikatnie jej usta.
Pauline
zamknęła oczy i położyła dłonie na jego ramiona, odwzajemniając
ten pocałunek. Blondyn ręką rozsunął jej nogi, pogłębiając
przy tym pocałunek, wsuwając język do jej ust. Nagle oboje
usłyszeli szmer w słuchawkach, przez co odsunęli się od siebie.
-
Kapitanie, ładunki podłoże – oznajmił YoonGi, dysząc
strasznie.
- Ma
wyczucie czasu - burknęła Pauline.
- Macie
kłopoty, że tak dyszysz? - zdziwił się Kapitan.
-
Nie... tylko Eva... - zaczął, jąkając się.
- Okey!
Wracamy do domu na święta. Spotykamy się punkcie zbornym! -
powiedział głośno.
NamJoon
wyłączył słuchawkę i pocałował jeszcze raz dziewczynę,
szepcząc, że później dokończą. Oboje skierowali się w
wyznaczone miejsce. Tam spotkali Evę i Min'a. Chłopak był cały
czerwonym, a na twarzy rudej znajdował się szeroki uśmiech.
-
Fajnie się bawiliście? - żachnęła się Pauline.
- Jak
ty?! - zdziwił się miętowy.
- Eva
była wściekła, teraz jest w skowronkach – westchnęła. -
Kapitanie możemy wracać?
- Tak.
Wszyscy już czekają – przytaknął, uśmiechając się lekko.
Wszyscy
zajęli swoje miejsca w helikopterze. Blondynka zasnęła i jej głowa
opadł na kolana kapitana. Ten uśmiechnął się i zaczął głaskać
delikatnie jej włosy.
24
Grudnia 2015
Baza
B.S.A.A, Europa Środkowa
W dużej
jadalni oddział Beta właśnie ozdabiał choinkę. Z radia odbiegały
kolędy, na twarzy wszystkich znajdowały się szerokie uśmiechy
oraz każdy miał na sobie coś ze świątecznego stroju. Zawieszali
na choinkę łańcuchy, światełka, bombki, słodycze i figurki.
Nagle do pomieszczenia wszedł wysoki szatyn.
-
Jedzenie gotowe – oznajmił.
-
Barszczyk! - zawołała blondynka.
- Pierw
zakładamy gwiazdkę – pociągnął ją za rękę kapitan.
-
Przecież, ja jej nie założę - przewróciła oczami.
Nagle
blondyn uśmiechnął się szeroko i posadził ją sobie na
ramionach, po czym podał jej gwiazdkę. Snajperka spojrzała na
niego, jak na idiotę, dotykając dłonią sufit i zabrała gwiazdkę.
Zawiesiła ją i po chwili stanęła na ziemi.
Po
kolacji wigilijnej wszyscy siedzieli pod choinką i dzielili sobie
prezenty. Nie było czasu na zakup jakiś super ekstra, więc jakieś
drobiazgi były. Kapitan wręczył blondynce kwadratowe pudełko w
niebieskim papierze i z zieloną staruszką. Otarła je grzecznie i
pisnęła głośno. W środku był srebrny łańcuszek z serduszkiem,
które miało pełno ćwieków. Pauline rzuciła mu się na szyję,
dziękując.
Kiedy
chwile później wyciągnęła go, nagle łańcuszek pękł.
Upssss...
* LINK
*
Blondynka
rzuciła telefonem w szafę. Dzisiaj była wigilia i musiała iść
do pracy od szóstej rano do dziesiątej. Nie czuła się najlepiej,
przez co nie miała ochoty wstać z łóżka o czwartej pięćdziesiąt.
Ekhm... No okay. Może i panikuje gdybza długo nie odpisujesz, i może troszeczkę ci matkuję, ale nie aż tak bardzo!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny :-) A jak przeczytałam o tym fragmencie "Eva w skowronkach", kobieto... Normalnie motylki w brzuchu >.< Matko boska, co ty potrafisz ze mną zrobić przez jeden rozdział >.< Ale ta końcówka rozwaliła.
Zagrań w to z tobą, obiecuje jak wymienię tą matryce :*
A czemu nie będziesz robic filmów? Ciekawe by były takie
OdpowiedzUsuń