I
HATE YOU.
Mała
blondynka uśmiechała się do swojego rówieśnika, oczkując aż
ten, wymyśli jakąś wspólną zabawę. Między nimi istniała
niewielka równica wieku, która nie wynosiła nawet sześćdziesięciu
dni. Starszy zaczął się obracać wokół własnej osi. Bacznie
przyglądał się otoczeniu, kiedy zatrzymał się. Wpadł na pomysł
i uśmiechnął się szeroko.
-
Pobawimy się w przygody! - powiedział entuzjastycznie.
-
Okey! - odparła.
Yuki
była drobną dziewczynką, ale też trochę niezdarną. Miejsce, w
którym zaczęli się bawić nie należało do bezpiecznych, ponieważ
z jednej strony znajdowała się skarpa, nie duża, ale można było
zrobić sobie krzywdę.
Para
sześciolatków mieszkała w jednym czteropiętrowym budynku. Chłopak
mieszkał na parterze, a dziewczynka na drugim. Jego rodzice byli
strasznie bogaci, nie to, co sąsiedzi z wyższego piętra. Mimo
wszystko ta dwójka doskonale się dogadywała.
Dzieci
bawiły się w najlepsze przez parę godzin, kiedy to matka
blondynki zaczęła ją wołać z okna. Niestety młodsza straciła
równowagę skarpie i ujechała na sypiącej się w dół ziemi.
Zamknęła mocno oczka wystraszona, ale poczuła mocny uścisk na
swojej dłoni.
-
Mam cię Yuki. Nie martw się - jej rączkę złapał jej
przyjaciel, który uśmiechnął się pewnie i pocieszająco.
-
JunHong, pomóż mi - powiedziała cicho, a jej głos świadczył o
tym, że zaraz się rozpłacze.
Starszy wciągnął swojej rówieśniczkę do góry, siadając na ziemi i spojrzał czy nic jej się nie stało. Była trochę brudna, więc wytarł swoją koszulką jej policzek i mocno przytulił.
Starszy wciągnął swojej rówieśniczkę do góry, siadając na ziemi i spojrzał czy nic jej się nie stało. Była trochę brudna, więc wytarł swoją koszulką jej policzek i mocno przytulił.
-
Już dobrze, Yuki. Jestem z tobą. Nie pozwolę, by coś ci stało.
Zawsze będę cię chronić - uspokajał ją, gładzą jej włosy.
-
Dziękuje, Oppa - mruknęła zapłakana.
Blondynek
odsunął od siebie i spojrzał jej w oczy.
-
Obiecuje ci. Zawsze będę cię chronić - powiedział pewnie.
...
Jednak dana obietnica została złamana.
JunHong
i Yuki wspólnie chodzili do jednej klasy, kiedy w wieku dziesięciu
lat dziewczyna zachorowała dosyć poważnie. Spędziła w szpitalu
prawie dwa tygodnie, a w domu kolejne dwa. Bardzo bolało ją to, że
ze szkoły nikt niej nie odwiedził. Parę razy pojawiał się jej
przyjaciel, który zawsze ją rozśmieszał i robiło jej się smutno, kiedy wychodził.
Pielęgniarki
zawsze pytały blondynkę: kim jest osoba, która tyle ją odwiedza.
Jej chłopakiem? Zawsze oblewała się rumieńcem i mówiła, że
Choi JunHong jest jej najlepszym przyjacielem od zawsze. Dopiero
późnym wieczorem zastanawiała się czy nie jest jej chłopakiem.
Choi bardzo troszczył się o przyjaciółkę i często ją odwiedzał, a kiedy wróciła do szkoły, bronił ją przed tymi, którym jej choroba nie odpowiadała. Obietnica, a raczej przysięga została złamana, kiedy to w gimnazjum trafili do dwóch różnych klas. On do sportowej męskiej, ona do sportowej dziewczyn.
Choi bardzo troszczył się o przyjaciółkę i często ją odwiedzał, a kiedy wróciła do szkoły, bronił ją przed tymi, którym jej choroba nie odpowiadała. Obietnica, a raczej przysięga została złamana, kiedy to w gimnazjum trafili do dwóch różnych klas. On do sportowej męskiej, ona do sportowej dziewczyn.
Yuki
była nękana w swojej klasie przez dziewczyny, które nie
akceptowały jej choroby i tego, że według nich wykorzystywała
swoją chorobę. Dochodziło nawet do znęca się, również pod
względem fizycznym. Blondynka przestała o siebie dbać, kiedy
zobaczyła, że JunHong stał z boku i tylko się jej przyglądał,
jak jej oprawcy ją kopią, a ta kuliła się na ziemi.
Złamał
swoją obietnice. Stał z boku i tylko patrzył.
A
to było tylko pierwsze półrocze.
Blondyn
nawet nie wyjaśnił jej swojego zachowania. Młodsza znienawidziła
go i nie chciała z nim więcej rozmawiać.
Yuki
zmieniła szkołę. Zmieniła się nie do poznania przez parę osób,
które zrozumiały jej ból z poprzedniej szkoły, ale i
zaakceptowały jej chorobę.
Do
liceum wybrała się z przyjaciółką i ukończyła je z bardzo
wysokim wynikiem. Spotykała JunHong'a tylko na korytarzu, do czasu
aż nie zniknął.
Obecnie
Yuki ma prawie dwadzieścia sześć lat i studiuje japonistykę. Po
zajęciach pracuje jako kelnerka w osiedlowym barze. Sześć lat temu
wyprowadziła się od rodziców do własnego mieszkania, które
pozostawił jej dziadek w spadku.
Zaczęła
studia dwa lata temu, ponieważ musiała zawiesić studia z powodu
wypadku i rehabilitacji. Mimo wszystko żyła pewna siebie i
szczęśliwa, nie wspominając o osobie, która zraniła ją
najbardziej w przeszłości.
Zbliżała
się godzina szesnasta, więc bar miał zostać otwarty za godzinę.
Ubrała jak zawsze czarne rurki, biały t-shirt z jakimś nadrukiem,
na to czarną bluzę i skórzaną kurtkę. Spakowała swoją czarną
torbę z logiem zespołu i opuściła mieszkanie, które wynajmowała
ze swoim przyjacielem JiHo, który był starszy od niej o cztery
lata.
Nie
interesowała ich różnica wieku, byli po prostu przyjaciółmi. Woo
pracował w wytwórni płytowej jako tekściarz po tym, jak to jego
zespół się rozpadł.
Yuki
wraz z JiHo mieszkali na szóstym piętrze, dlatego w ich budynku
znajdowała się winda. Oczywiście w każdym wieżowcu jest winda.
Ale ten miał tylko siedem pięter, nie tak jak inne drapacze chmur.
W tym budynku była, ponieważ został przystosowany dla osób
niepełnosprawnych.
Blondynka
zjechała windą na dół. Kiedy jeszcze czekała na nią na swoim
piętrze, włożyła sobie słuchawki do uszu i włączyła muzykę.
Wsunęła dłonie do kieszeni bluzy i opuściła budynek. Skierowała
się w stronę centrum osiedla, ponieważ chciała wejść do
kawiarni, gdzie pracowała jej młodsza przyjaciółka KookYe, zwana
pieszczotliwe Kookie.
Jednak
odwróciła się w stronę parkingu. Odjeżdżał stamtąd samochód
przeprowadzkowy. Wzruszyła lekko ramionami, ponieważ nie obchodziło
ją to. Powtarzała sobie: Ludzie przychodzą i odchodzą.
Nie
mówiła wtedy o JunHong'u, ale ogółem. Wróciła do swojego celu,
żeby dotrzeć do kawiarni przed zamknięciem.
Wyciągnęła
słuchawkę z jednego ucha i weszła do środka. Od razu usłyszał
pisk swojej przyjaciółki. Blondynka podeszła do lady, a niska
szatynka wybiegła zza lady i rzuciła jej się na szyję.
- Yuki,
stęskniłam się za tobą! - powiedziała entuzjastycznie.
-
Widziałyśmy się wczoraj przed dziesiątą - przytuliła ją i
klepnęła kilka razy ją po plecach.
Widząc
jej zniesmaczoną minę, westchnęła.
-
Ciebie też miło widzieć – dodała.
- To,
co zwykle? - zapytała i wróciła za ladę.
- A
możesz dać, mam ponad pół godziny - powiedziała Yuki i oparła
się o blat.
KookYe została zawołana na zaplecze i wróciła po dziesięciu minutach. Szybko wykonała zamówienie dla przyjaciółki i podała jej plastikowy kubek, zaklejony od góry i zieloną słomkę. Natomiast na ladzie leżały już pieniądze.
KookYe została zawołana na zaplecze i wróciła po dziesięciu minutach. Szybko wykonała zamówienie dla przyjaciółki i podała jej plastikowy kubek, zaklejony od góry i zieloną słomkę. Natomiast na ladzie leżały już pieniądze.
-
Czarna herbata, sok truskawkowy i pomarańczowe kuleczki. Do tego
zielona słomka - powiedziała zadowolona ze swojej pracy.
-
Rozpieszczasz mnie - uśmiechnęła się lekko głupkowato.
Obie
roześmiały się.
-
Kończę dzisiaj wcześniej, ponieważ szef ma urodziny chrześniaka,
a samej mnie nie zostawi. Czy mogę...
- Zico
nie ma w domu, a odprowadzić mnie możesz - przerwała jej, wbijając
zieloną słomkę w kubek.
- Jak
ty mnie znasz - zaśmiała się.
- To
już idź się przebrać, a ja przewieszę plakietkę – rozkazała.
-
Biegnę! - powiedziała szatynka.
Młodsza
wykonała polecenie dwudziestopięciolatki i wróciła po kilku
minutach, a za nią jej szef, który jak zawsze się uśmiechał.
- Do
widzenia dziewczyny - powiedział, zamykając drzwi za nimi.
Po
pożegnaniu się z mężczyzną, udały się do baru, gdzie pracowała
starsza. Całą drogę przegadały o zwyczajnych bzdurach. Musiały
się pożegnać przed wejściem i rozdzieliły się, mówiąc krótko:
napiszę – odpiszę.
Yuki
zbiegła po schodkach do piwnicy, otwierając ciężkie drzwi. Bar
znajdował się w chłodnej piwnicy, gdzie latem panowała idealna
temperatura, a jesienią taką jak ta i zimą było bardzo ciepło.
Blondynka
pomachała barmanowi, którego znała już długo i weszła na
zaplecze. Podeszła do zardzewiałej szafki i wsadziła do niej
torbę. Ściągnęła bluzę wraz z kurtką i zawiesiła je na
wieszaku. Zabrała granatową koszulkę i przebrała ją szybko,
dopóki nikogo na zapleczu nie było.
Zawiązała
na swoich krzyżach sznurki z czarnego fartuszka i zamknęła szafkę,
na której widniał napis Lee Yuki. Spojrzała na inną
szafkę, która kiedyś należała do drugiego barmana, ale ten
odszedł z powodów zdrowotnych.
Na
szafce było napisane Choi JunHong.
- Ale
zbieżność nazwisk - szepnęła do siebie z lekką pogardą wobec
tego imienia.
- Yuki,
szef chce cie widzieć w biurze - powiedział barman, wchodząc do
pomieszczenia.
- Już
idę - wyrzuciła pusty kubek do kosza i poszła na rozmowę z
szefem.
Zapukała
delikatnie w drewniane drzwi i po usłyszeniu polecenia, weszła do
środka. W pomieszczeniu oprócz szefa był jeszcze jeden wysoki
chłopak. Nie widziała jego twarzy, więc podeszła bliżej.
Ukłoniła się przed szefem, ale ciągle czuła na sobie spojrzenie
nieznajomego.
- Witaj
Yuki. Mam do ciebie ogromną prośbę - powiedział mężczyzna w
podeszłym wieku.
-
Słucham pana - podniosła się i wpatrywała w swojego pracodawcę.
- To
jest Choi JunHong. Od dzisiaj będzie naszym drugim barmanem. W końcu
dzisiaj mamy mecz, a YoungJae sam nie wyrobi na całym barze –
powiedział.
Lee
odwróciła się w stronę nowego współpracownika. Chciała
powiedzieć: Miło cię poznać. Jednak głos utkwił jej
głęboko w gardle.
-
O-oppa? - wykrztusiła ledwo.
Obok
niej stał jej przyjaciel z dzieciństwa, którego nie spodziewała
się już nigdy spotkać w swoim życiu. Choi wpatrywał się w nią
z równie wielkim niedowierzaniem.
Zmieniła
się, wypiękniała - powiedział sobie w myślach.
Yuki
założyła kosmyk za ucho. To jest niemożliwe -
powiedziała sobie w myślach i przygryzła wargę.
- Miło
cię widzieć – wydukał.
-
Ciebie też. Co u ciebie słychać? - zapytała całkowicie
obojętnie.
- Nic
takiego. Przeprowadziłem się na tę osiedle, po śmierci rodziców
z siostrą, która bardzo to przeżywa, wczoraj. I studiuje AWF.
Wiesz, wyładniałaś - dodał lekko speszony.
Zaśmiał
się mężczyzna.
- Nie
zapominajcie o mnie – powiedział, udając załamanego.
-
Przepraszam najmocniej - spojrzała na niego.
- Yuki,
dzisiaj MinSeo nie będzie, więc dzisiaj niestety JunHong będzie ci
pomagać, a ja, osobiście stanę za barem – powiedział.
-
Dobrze, nie ma do dla mnie problemu - powiedziała obojętnie.
Blondynka
odwróciła się i opuściła pomieszczanie. Nie mogła się
powstrzymać i pobiegła do łazienki zwymiotować. Wraz jego twarzą,
wróciły też wspomnienia, które powodowały ból głowy i
przewracanie się żołądka.
- Czemu
on wrócił? - zapytała samą siebie.
Tego
dnia pracy było naprawdę sporo, ponieważ dzisiaj odbył się mecz
piłki nożnej między Koreą Południowa a Japonią, czego skutkiem
było zgromadzenie się fanów.
YuKi
była bardzo lubiana przez stałych gości, ponieważ pracowała w
tym miejscu naprawdę długo. Uśmiech nie schodził z jej twarzy, a
na komplementy i flirty odpowiadała krótkim śmiechem.
Natomiast
JunHong ciągle przyglądał się dziewczynie, mając na twarzy lekki
uśmiech. Szef owej dwójki był bardzo zadowolony, potrafili
poradzić sobie z tak dużą ilością gości.
Około
godziny pierwszej w nocy, bar opuścili ostatni klienci, a kelnerzy i
barmani mogli odetchnąć z ulgą. Wszyscy usiedli przy jednym
stoliku i właściciel postawił każdemu napój. Każdy mógł
odpocząć na chwilę, po czym musieli zabrać się za sprzątanie,
napisać zamówienie i dopiero mogli opuścić piwnicę.
Blondynka
spokojnie wycierała podłogę w głównym pomieszczeniu i postawiła
odpowiednio krzesła na stolikach. Poszła na zaplecze, że umyć
wszystkie kufle, kieliszki i szklanki. Przyłączył się do niej
YoungJae, który był głównym barmanem w lokalu.
-
Zauważyłaś, że ten nowy przyglądał się tobie. Chyba wpadłaś
mu w oko - zaśmiał się.
- Nic z
tych rzeczy. Po prostu znaliśmy się w dzieciństwie - odparła
oschle.
- Nie
musisz być taka niemiła - przewrócił oczami.
Lee już
mu nie odpowiedziała, tylko zajęła się pracą.
Było
ledwo po drugiej w nocy, kiedy pracownicy żegnali się z szefem
przed wejściem do baru. Podziękował im również za ciężką
pracę i wręczył im dodatkowe wynagrodzenie.
Przez
chwile rozmawiali jeszcze o następnym dniu i meczu piłki siatkowej
za dwa dni. W tym miesiącu mogli sobie trochę więcej dorobić.
- Czy
któryś z was może odprowadzić YuKi do domu? Lepiej, żeby dzisiaj
nie wracała sama do domu - powiedział mężczyzna w podeszłym
wieku.
-
Podwiozę ją. Mieszkam niedaleko - odezwał się Choi.
-
Poradzę sobie – prychnęła.
-
YuKi-ya, to polecenie ostatnie od szefa.
-
Prosiłam, by szef mnie tak nie nazywał - oburzyła się.
-
JunHong, zabierz ją ze sobą - uśmiechnął się.
-
Dobrze - ukłonił się i zwrócił się do blondynki. - Tam mam
samochód.
YuKi
nie miała wyboru, więc skłoniła się przed szefem i starszym
kolegą z pracy, po czym oddaliła się z blondynem. Szła w ciszy,
nie mając ochoty rozmawiać. Ku jej zdziwieniu JunHong okazał się
dżentelmenem i otworzył jej drzwi do czarnego Nissana, który jak
pamiętała, należał do jego rodziców.
Zamknął
drzwi i usiadł za kierownicą. Oboje milczeli, jednak w czasie drogi
próbował zadawać jej pytania, co u niej słychać, co studiuje,
mieszka z kimś czy sama, jak jej zdrowie. Dziewczyna w końcu nie
wytrzymała.
-
Zamknij się i wysadź mnie! Nie widzisz, że nie mam najmniejszej
ochoty z tobą rozmawiać! - spojrzała na niego wściekła.
Blondyn
zatrzymał nagle pojazd i spojrzał na nią zarówno zdziwiony, jak i
przestraszony.
-
YuKi... - szepnął.
Odpowiedziała
mu tylko pokręceniem głową i wyszła z samochodu. Ten jednak
wyszedł z pojazdu i pobiegł za nią.
-
Wytłumacz mi, dlaczego taka jesteś?! - wrzasnął.
Lee
zatrzymała się i odwróciła lekko głowę.
- Dalej
nie rozumiesz? Nienawidzę cię - powiedziała oschle.
- Jak
to...? - wykonał krok w jej stronę.
-
Przypomnij sobie, co złamałeś - rzuciła i pobiegła do bloku,
zostawiając zakłopotanego chłopaka.
Kiedy
dotarła do domu, trzasnęła drzwiami wejściowymi, co obudziło jej
współlokatora, który zasnął na kanapie, oglądając film.
Natomiast blondynka poszła do kuchni i oparła się o stół,
próbując się uspokoić, ale cała drżała.
Białowłosy
przyszedł do niej zaspany i ziewając, zasłaniając dłonią usta.
Kiedy dostrzegł, że ma drgawki, szybko podał jej sok. Pomógł jej
usiąść, żeby się nie przewróciła się. Zawsze, gdy coś jej
się działo, potrafił w sekundzie oprzytomnieć lub wytrzeźwieć.
- Co
się stało? - zapytał, siadając obok.
- Moim
nowym współpracownikiem jest JunHong - spojrzała na ciecz w
szklance.
- Jakim
cudem on tu? - zdziwił się.
- Jego
rodzice zmarli i przeprowadził się do bloku obok z siostrą -
westchnęła. - Szef się uparł, żeby mnie odwiózł.
- Więc
jechaliście na około, więc miał czas, żeby cię wkurwić - oparł
się o stół.
- Żebyś
wiedział - dopiła sok. - Idę spać.
- Jakby
co, to krzycz.
JiHo
wstał i cmoknął ją w głowę, po czym poszedł do swojego pokoju.
YuKi podobnie jak on udała się do swojego pokoju i od razu się
położyła się. Nie miała siły, by wziąć prysznic ani się
przebrać. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła, tuląc swoją
poduszkę.
Ej no! Jak to tak? Przerywać teraz? Aish... muszę czekać na dalszą część ;-; Mam nadzieję, że szybko ją napiszesz, bo już się doczekać nie mogę! Bardzo zainteresowałaś mnie tym opowiadaniem ^^
OdpowiedzUsuńŻyczę wiele weny!
Fighting!
www.shakeupmyheart.blogspot.com
Historia jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. No prawie, ale czasem trzeba ubrawić na potrzeby opowiadania.
UsuńKiedy zobaczyłam jedną sesję Zelo, od razu wpadłam na ten pomysł, ponieważ on i mój kolega wyglądają podobnie.
Druga część jest w trakcie pisania, jednak troszke się poczeka, ponieważ choruje i kiepsko z weną.
Jeszcze chciałam szablon z Zelo, ale nigdzie nie moge dostać.
Ale co Ty mi tu sugerujesz? Ej, ale jakim cudem nie ma mojego komentarza skoro dodałam go jeszcze nim Ty odpowiedziałaś Reiko Hayashi? Tak to jest dodawać z tela. A teraz nie mam pojęcia co tu miałam napisać i muszę przeczytać drugi raz. Dobra chwila ciszy. Taeyeon czyta.
OdpowiedzUsuńSpoko. Już wiem co miałam napisać. (Tak. Tylko ja potrzebuję minuty, żeby sobie przypomnieć takie rzeczy xD)
OdpowiedzUsuń1. Oparta na prawdziwych wydarzeniach? Hug Monster, Ty zwierzaku Ty ;D To, że jesteś moją unni nie znaczy, że możesz sobie mieszkać z jakimś chłopakiem. - No chyba, że to Twój narzeczony albo to akurat było wymyślone -
2. Kolega podobny do Zelo? Dawaj numer.
3. Żelek nie złamałby obietnicy. No przynajmniej wyimaginowana jego postać, którą stworzyłam sobie w głowie czytając Twoje opowiadanie.
4. Jak się tak będziesz upominać o mój komentarz to się rozprawimy.
5. Nie będę pisać szybko kolejnego rozdziału. Trzeba Cię trochę potrzymać w niepewności. Bez Hoseoka.
6. Chyba zrobię Ci na złość i zabiję Hobiego w tym opowiadaniu.
7. Tak. Wiem, że jestem wredna.
8. Przecież sama siebie nazywam demonem. To coś mówi.
9. Nie mam bladego pojęcia po co piszę te podpunkty.
10. Co tam, będę je pisać dalej.
11. No nie będę, bo już tyle chciałam napisać.
Czekam na kolejny rozdział. Ty masz szybko pisać, a nie ja. Bo wiesz... Skoro jestem demonem to mogę rzucić na Ciebie klątwę albo Cię opętać.
Hwaiting~!
*Zwracam się do Ciebie "unni" nie z tego powodu, że mi się to podoba. Chcę, żebyś poczuła się staro. W końcu zacznie Cię to denerwować. Muahahahaha. Pa, unni*
hahahaha xD
Usuń1. No wiesz kocham cie, a ty mnie nie kosiasz.
2. Nie dam ci numeru, bo sama go nie mam xD Nic nie dostaniesz xD Pogódź się ze swym losem! hahha.
3. Zelo jest taki a nie inny, ponieważ..... DOWIESZ SIĘ W INNYM ROZDZIALE!
4. Lubie się upominać, bo się zapominasz.
5. Ja ci dam, jak ja twoje mam skończone! *faceplam* kocham swoją niewyparzoną gębę....
6. Nie! Nie! Nie!
7. Nie jesteś. Kosiam cie
8. Po cholere ja piszę w podpunktach. To twoja wina demonie jeden!
Wiem jestem stara, ale już nie przesadzaj. Jestem taka sama jak Zelo. On jest tylko dwa miechy nie całe starszy. Więc ucznowanko.
Opętaj mnie i jeszcze zgwałć (y) będzie beka.
Tak jak w sumie mi zezwoliłaś, tak ten komentarz nie będzie zbyt długi, ale postaram się w nim zawrzeć wszystko co chce by się w nim znalazło. Tak więc:
OdpowiedzUsuń1. Masz bardzo ciekawy styl pisania, dość dobrze się czyta to co napiszesz.
2. Fabuła niby często spotykana, ale na swój sposób jest oryginalna.
3. Zaciekawiłaś mnie więc w sumie oczekuję kolejnego rozdziału, a to rzadkość bym czytała coś co nie opisuje związków męsko-meskich jeśli chodzi o fanfiction. (Tak jakoś wyszło)
Nie wyłapałam jakichś specjalnych błędów, lub nie rzuciły mi się one w oczy. Ogólnie rzecz biorąc nie mam nawet żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o fabułę, że się zbyt szybko rozwija czy coś, bo tak nie jest. Wszystko idzie póki co odpowiednim tempem.
No to chyba tyle z mojego pisania.
Życzę mnóstwo weny. Hwaiting! ♡
Lee Michu
Bardzo dziękuję szarlatanie.
UsuńFabuła zwolni, ale nie na długo ponieważ myślę, że będzie max dwanaście rozdziałów. Ponieważ chce w ładny sposób zakończyć tę historie. Tak będzie happy end, mimo że Yuki i Zelo bardzo długo będą się kłócić. Potem trzy grosze trzydziestoletniego Zico i będzie śmiesznie.
Dziękuję panie Szarlatanie.
"Zawsze, gdy coś jej się działo, potrafił w sekundzie oprzytomnieć lub wytrzeźwieć." Jak ja to znam :D Zawsze gdy tata wróci z imprezy z kumplami, a ja zobaczę pająka i zaczynam się drzeć, jakoś tak w sekundę, o dziwo całkiem trzeźwy, znajduje się w pokoju :P Takie prawdziwe :D
OdpowiedzUsuńRozdzialik cudny. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej ^^
Dziekuje. Po prostu Zico pasuje jako starszy braciszek ❤
UsuńZabije cie xD czy czasem to nie moje to z koszulka ? W wszystkich moich postaciach to robiłam nawet na wejlach xD ściąganie koszulki i wycieranie np oczu boże zabije cie przytulając za to
UsuńAre? Zapewne mi w głowie zostało i tak się napisało. Tylko że napisałam to troszkę dawno bo jest do przedu z rozdzialami.
Usuń