7.10.2015

Friends? Enemies? Lovers? #2

YOU FEEL SOMETHING?
Skrzywiła się, gdy obudziły ją odgłosy budzącego się do życia miasta. Zerknęła kątem oka na zegar. Wskazówki pełzły nerwowymi drganiami, przesuwając się z minuty na minutę. Dziewiąta - prychnęła i spojrzała na otwarte okno.
Yuki niechętnie zwlokła się z łóżka i zrzuciła z siebie wczorajsze ubrania, zostając w ten sposób w samej bieliźnie. Dobrze wiedziała, że nie ma jej współlokatora. Odsłoniła duże okno, aby życiodajne promienie słońca wypełniły najdalsze zakamarki jej pokoju. Panował w nim prawie idealny porządek. Powtarzała sobie, że to schorzenie po matce. Wyszła z sypialni, uprzednio zabierając z szafki świeże ubrania i skierowała się do łazienki. Po orzeźwiającym prysznicu, ubrana poszła do kuchni, by jak zawsze zjeść najważniejszy posiłek tego dnia i zacząć się uczyć. Gdy sięgnęła do lodówki, coś przykuło jej uwagę. Na drzwiach była przypięta magnesem kartka zapisana bardzo niestarannym i pochyłym pismem.

Wybacz, nie zdążyłem zrobić śniadania. Sam prawie zaspałem. Mam nadzieję, że czujesz się dużo lepiej. Dzisiaj wrócę późno, ale zabiorę cię jeszcze na obiad, więc jeszcze pogadamy. Zadzwonię!
Ps. Kiedy śpisz mam ochotę się dobrać do ciebie.
Żart! XD

Blondynka zaśmiała się, wiedząc, że ten stary dziadek sobie żartuje. Miewał czasem sprośne pomysły, które doprowadzały ją do łez, (ze śmiechu rzecz jasna). JiHo jakieś pięć lata temu przeżył rozpad swojego zespołu, kiedy to mieli poważny wypadek podczas lądowania samolotem. Zespół obciążył go winą, ponieważ on zagadał pilota. Jakiś czas później Lee spotkała go w barze, kiedy chciał się upić do nieprzytomności.
Oczywiście zabroniła mu, całkowicie nie obchodziło ją, kim on był. Kiedy był pijany, z pomocą szefa zabrała go do siebie. Tamtego wieczoru wiedziała, że Zico ma problem z alkoholem.
Kiedy ten wydobrzał, czyli następnego dnia, postawiła mu ultimatum. Zostajesz tu, dokładasz się do czynszu, nie pijesz. Nie mogę patrzeć, jak ludzie się staczają. A ty zrobiłeś to na moich oczach, więc nie przyjmuje odmowy!
Wtedy dziewczyna była w trakcie rehabilitacji, ponieważ przed rokiem miała poważny wypadek. Również w nim pojawiła się chęć pomocy swojej przyjaciółce. Z początku pomagał jej w pracy, a kiedy ta doszła do siebie i rozpoczęła studia, dostał propozycje pisania tekstów w swojej wytwórni, kiedy sprawdzono, że tamten wypadek to nie była jego wina, tylko pijanego pilota.
YuKi przyszykowała sobie śniadanie i zjadła w salonie, oglądając powtórki swoich ulubionych seriali.

~*~
Minionej nocy, kiedy YuKi zostawiła swojego starego przyjaciela samego ze swoimi myślami na chłodnym powietrzu, rozpłakał się. Nie wiedziała, co tak naprawdę się wydarzyło wtedy w jego życiu.
Blondyn obudził się, jak zawsze nim dochodziła dziewiąta. Jego siostra, JiSeo siedziała ubrana o tej porze w pokoju i w zależności od humoru oglądała rodzinne fotografię albo oglądała telewizję. Po śmierci rodziców zamilkła i przeżywała najgorszy rodzaj depresji.
JunHong jako młodszy podjął wyzwanie opieki nad siostrą, która tylko do niego potrafiła się odezwać, rzadko, ale jednak. Sprzątał, gotował, pracował i studiował. Ich rodzina podziwiała go, ale bali się też, że takie życie go wykończy. Ten jednak sprzeciwiał im się.
JunHong podniósł się miękkiego łóżka i udał się do łazienki, gdzie po wykonaniu porannych czynności ubrał się i poszedł do siostry. Usiadł obok niej na pościelonym łóżku i przyjrzał się ekranowi telewizora, uśmiechnął się lekko. Dzisiaj był lepszy dzień.
- Jadłaś? - zapytał, na co kiwnęła mu potakująco głową. - Leki też?
Odpowiedziała mu w ten sam sposób, co przed sekundą. Ucałował delikatnie jej czoło, po czym opuścił jej pokój.
Poszedł do kuchni. Przygotował sobie śniadanie, ale kiedy trzymał w dłoni nóż, poczuł, jak łzy napływają do jego oczu. Słyszał w głowie słowa dziewczyny, która naprawdę go nienawidziła. Wziął kilka głębokich wdechów i wydechów, jednak to nie pomogło. Stoczył się na ziemie i oparł głowę o zimną szafkę. Widział przed oczami wspomnienia, ale odgonił je szybko.
Podniósł się i napił zimnej wody z dzbanka. Odetchnął głęboko i spojrzał przez okno.
- Nie wiedziałem, że tak wypiękniała - uśmiechnął się lekko.
Po godzinie blondyn opuścił mieszkanie, zostawiając siostrę samą. Wiedział, że sobie nic sobie nie zrobi. Nawet zaglądał do niej przed wyjściem, spała, więc mógł spokojnie wyjść.
Blondyn zawsze używał schodów, nie ważne, na którym piętrze mieszkał. Musiał dbać o siebie, swoją kondycje i regularne treningi. Zbiegł na dół i zajrzał do skrzynki na listy. Nie było żadnej korespondencji, więc opuścił budynek. Ruszył w kierunku parkingu, kiedy stanął przy swoim samochodzie, dostrzegł blondynkę wychodzącą z budynku.
Miała na sobie czarne rurki, granatową kraciastą koszule, a na to wczorajszą bluzę i kurtkę. Na stopach miała założone zwykłe czarne wysokie trampki. Włosy miała spięte, jednak kilka kosmyków opadało jej na twarz. Dało się wyraźnie dostrzec, że się śpieszyła, a w uszach miała słuchawki.
Nagle zatrzymała się, nie zauważając JunHong'a, tylko wyciągnęła z kieszeni komórkę, od razu odbierając połączenie. Wyjęła słuchawkę z ucha i przyłożyła urządzenie do ucha.
- Słucham babciu? - uśmiechnęła się lekko.
- Kochanie, idziesz na uczelnie? - zapytała starsza kobieta.
- Tak babciu, potrzebujesz czegoś?
- To szkoda, przyszłabyś na herbatę - posmutniał jej głos.
Choi podszedł do niej, ponieważ chciał z nią porozmawiać. YuKi dostrzegła go i speszyła się.
- Przepraszam babciu, muszę już iść, przyjadę jutro - powiedziała szybko i rozłączyła się. Blondynka spojrzała wściekła na chłopka.
- Czego chcesz?! Spierdalaj - powiedziała szorstko.
- Chce tylko porozmawiać, nie musisz być taka ostra - speszył się.
- Nie mamy o czym rozmawiać! - odwróciła się i ruszyła w swoim kierunku.
Współpracownik złapał ją za nadgarstek.
- Nawet, dlaczego ci wtedy nie pomogłem?! - oburzył się.
Yuki delikatnie odwróciła się w jego stronę, wysuwając rękę z jego uścisku.
- Przeszłość zostaje przeszłością. Nie zmienisz tego, że cię nienawidzę. W pracy możemy się znać, ale normalnie nie zbliżaj się do mnie - mówiła spokojnie, ale w środku aż się w niej gotowało.
- Yuki... Ale...
- YUKI - zawołał z końca ulicy blondyn.
- JiHo - odwróciła się w jego stronę.
Mężczyzna podbiegł do niej, ale dostał zadyszki.
- Bieganie na starość źle ci robi, nie masz już osiemnastki - mówiła do przyjaciela, zbywając kompletnie jej rówieśnika.
- Wiem, wiem - mruknął i wyprostował się, bacznie przyglądając się JunHong'owi. - Wiesz, że dziewczyna nie jest tobą zainteresowana? - rzucił oschle.
Chłopak przyglądał im się, widział, że lubią swoje towarzystwo, ale czy są razem? Aż poczuł dziwne ukłucie w sercu. Przeprosił ich i poszedł do samochodu. Kiedy usiadł za kierownicą, nie odpalił pojazdu po rodzicach, tylko siedział. Ona i JiHo? Coś ich łączy? Kochają się? Mieszkają razem? Oświadczył jej się? JunHong z każdym kolejnym pytaniem zadanym w swojej głowie, czuła jak jego serce pęka na miliardy kawałków.
W końcu odpalił samochód i pojechał na uczelnie.
W tym czasie Zico odprowadził przyjaciółkę na uczelnię. Po drodze rozmawiali o Choi. Mężczyzna obiecał, że jeśli będzie ją nękać, nie ręczy za siebie. Podziękowała mu, myśląc, że to najzwyklejszy żart, jak zawsze z resztą. Następnie zaczęła rozmawiać o karteczce na lodówce, którą zostawił. Udawała złą za jego zboczone myśli, ale jak to zawsze bywało, trzydziestolatek rozśmieszył ją i w świetnym humorze rozstali się pod uczelnią dziewczyny.
Blondyn podjechał właśnie pod uczelnie, przypadkiem ujrzał, jak jego była przyjaciółka czule żegna się z JiHo. Opuścił wzrok i siedział w samochodzie. Chciał poczekać, żeby nie natknąć się na nią i nie zrobić jej problemu przy wszystkich studentach.
Wysiadł spokojnie z samochodu i zamknął go. Już słyszał komentarze dziewcząt na jego temat. Kiedyś może i by podszedł do nich, zagadał, złapał parę numerów, ale nie teraz. Teraz obchodziła go tylko blondynka, postanowił, że zrobi wszystko, by mu wybaczyła. Zamknął bagażnik, z którego wyciągnął torbę i ruszył do środka.
Przez wszystkie zajęcia nie mógł się skupić, ciągle myślał o jej wczorajszych słowach, ale i zachowaniu w pracy, o jej ruchach, uśmiechu.
Podczas obiadu, siedział z kolegami z roku. JunHong milczał, ponieważ ciągle myślał o dziewczynie. Na stoliku oprócz książek i notatek mieli jedzenie i kubki z kawą. Kiedy szatyn przypadkowo szturchnął jego rękę, kubek z kawą przewrócił się i zalał część prac. Chłopak szybko oprzytomniał i zaczął sprzątać. Na jego szczęście nic poważnego się nie stało.
Pożegnał się z kolegami i wyszedł ze stołówki. Będąc na korytarzu, dostrzegł blondynka i kilka wyższych od niej dziewcząt. Dopiero po chwili rozpoznał w nich dawnych oprawców Lee. Zacisnął dłonie w pięści, jednak udało mu się dostrzec wyraz twarzy niższej. Była opanowana i pewna siebie. Jednak postanowił się ruszyć. Stanął między nimi i zabrał starym sprawczynią książki od dziewczyny.
- To raczej nie wasze - powiedział ponuro.
- O popatrz, czy twoja siostra jest bezpieczna? - prychnęła szatynka.
- Nie jestem już dzieckiem, żeby słuchać waszych pierdół, w sumie mogłybyście dorosnąć. Macie dwadzieścia sześć lat, zachowujecie się jak dzieci - spojrzał na książki jednej z dziewcząt. - No nie możliwe, który raz powtarzacie tren rok? Zabawne - zaśmiał się.
YuKi wpatrywała się zdziwiona w chłopaka, była też osłupiona, że to zrobił. Poradziłaby sobie, ale przeszkodził jej. Zaczęła się zastanawiać, o co chodzi z jego siostrą. Nie spostrzegła, nawet kiedy złapał ją za rękę i wyprowadził z budynku. Posadził ją na ławce i przyglądał się jej.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała. - Powinieneś dalej troszczyć się tylko o siebie, a mnie zostawiać w spokoju!
- Chce naprawić, to co zniszczyłem! - oburzył się.
- Nie ma czego naprawiać! - wstała gwałtownie.
- Daj mi wyjaśnić, co wtedy zaszło! - również wstał.
Nie zdążyli się odezwać, ponieważ policzek blondyna przyjął całą siłę uderzania, która pochodziła z pięci Zico. YuKi jęknęła wystraszona.
- Masz się do niej nie zbliżać! Jeśli jeszcze raz cię zobaczę w jej pobliżu, wszędzie indziej niż w pracy, to skończysz gorzej! - wrzasnął na chłopaka, który podnosił się z trawnika.
- JiHo, zwariowałeś?! - powiedziała.
W sercu dziewczyny coś pękło, nie to, że coś ją ruszyło, tylko nie mogła patrzeć, jak JunHong obrywa. Nie lubiła specjalnie bójek, więc pomogła wstać koledze i poszła razem ze współlokatorem, który zabrał ją na obiad, a następnie do domu. Dużo rozmawiali o tym, co się wydarzyło, jednak starała się nie okazywać tego, że zmartwiła się, widząc krew cieknącą z ust blondyna.
Kiedy YuKi pomogła wstać chłopakowi, przez przypadek upadła jej bransoletka, którą po chwili dostrzegł i nie zdążył jej oddać. Przeżył szok, aż wspomnienia wróciły.

Podczas miejskiego odpustu, ulica prowadząca do kościoła była pełna. Ludzie przeciskali się po słodycze, zabawki, balony i tym podobne. Wtedy mała blondynka trzymała mocno rękę przyjaciela, żeby się nie zgubić. Słyszała dźwięki petard, które ja bardzo rozpraszały.
JunHong przyglądał się zabawkowym pistoletom, kiedy przyjaciółka puściła jego rękę i oddaliła, na szczęście dostrzegł to od razu i czym prędzej poszedł za nią.
Lee przyglądała się bransoletką z muliny, na których były różne wzorki. Nim się spostrzegła, Choi szybko kupił jedną i zawiązał jej na rączce. Na jego twarz zawitał szeroki i duży uśmiech.
- Przyjaciele na zawsze - powiedział pewnie.

JunHong zasłonił dłońmi twarz, ponieważ musiał się uspokoić, żeby nie rozpłakać się.
- Zelo! - zawołała brunetka i od razu podbiegła do niego, mając na nogach wysokie obcasy.
- Czego chcesz? Nie jestem w nastroju - powiedział poważnie, chowając bransoletkę,
- Wiesz, dzisiaj mojej współlokatorki nie ma, przyjdziesz? Spędzimy miło wieczór - pogłaskała go po torsie.
- Słuchaj. Znamy się zaledwie parę dni, a ty mi proponujesz takie coś? Ogarnij się. Tak w ogóle, nie jesteś w moim typie - minął ją.
- Widziałam tą scenę, czujesz coś do Lee YuKi – powiedziała, krzyżując ręce na piersi. - Jeśli nie chcesz, by stała jej się krzywda, przyjdź, znasz adres - zaśmiała się i tym razem ona, wyminęła osłupionego chłopaka.
W tej chwili Zelo był bardzo rozdarty. Nie spodziewał się takiego zagrania. Pokręcił głową i zamiast udać się na kolejne zajęcia, wrócił do domu. Rzucił plecak w kąt pokoju i usiadł ciężko na łóżku. Poczochrał się po włosach i odetchnął ciężko. Do jego pokoju weszła zmartwiona siostra, usiadła obok niego i wtuliła się w niego.
- Oppa... - szepnęła.
- Spokojnie – przytulił ją. - Nic się nie stało. Po prostu za dużo mam nauki – westchnął.

YuKi jak zawsze przed pracą weszła do kawiarni przyjaciółki, żeby zamienić z nią parę słów. Tego dnia przyszła jeszcze wcześniej, ponieważ tym razem chciała porozmawiać o JunHong'u. Kiedy tylko weszła, młodsza już wiedziała, że coś ją trapi. Wykonała dla niej zamówienie i korzystają, że nikogo nie było już w kawiarni, dosiadła się do przyjaciółki, która od razu opowiedziała jej wszystko.
- Ty tego nie widzisz? - zapytała Kookie.
- Czego? - zdziwiła się blondynka.
- Że faceci się o ciebie biją – prychnęła.
- Żartujesz. JunHong chce tylko zaliczyć. Taki był i będzie. Liczy się tylko on sam i nikt więcej. A Zico... - zamyśliła się.
- Znasz już go tyle lat, więc nie zauważyłaś, że zakochał się w tobie i chce cię chronić – zaśmiała się. - To brzmi jak z dennej dramy.
- Myślisz, że on coś do mnie czuje? - w oczach YuKi pojawiło się zakłopotanie.
- Nie myślę. Ja to wiem, że i jeden i drugi mają coś do ciebie – westchnęła.
- Czemu akurat teraz chce mi zjebać życie – napiła się ostrożnie. - Dlaczego teraz zachciało mu się je zniszczyć – powiedziała zrezygnowana.
Nagle z zaplecza wyszedł szef Park. Chciał jej zwrócić uwagę, że nie pracuje, ino rozmawia z przyjaciółkami, ale kiedy zauważył Lee, powiedział, że przymknie na to oko. Dodał też to, że nie ma klientów.
YuKi w końcu musiała iść do pracy, gdzie czekał na nią Zico i niestety JunHong. Tym razem szła sama, ponieważ chciała pomyśleć nad tym, czy faktycznie Woo coś do niej czuje. Westchnęła ciężko i weszła do piwnicy, gdzie znajdowało się miejsce jej pracy. Blondyn rozmawiał z YoungJae, więc spokojnie poszła na zaplecze. Nie chciała teraz odrywać JiHo, więc po prostu poszła się przebrać.
Kiedy układała swoje rzeczy w szafce, usłyszała, że ktoś wszedł do środka. Odruchowo spojrzała. Do pomieszczenia wszedł Choi, a tuż za nim Zico, który poszedł do swojej współlokatorki. Młodszy nie zauważył go, więc podszedł do koleżanki i chciał się odezwać, kiedy to trzydziestolatek przytulił dziewczynę i pocałował ją nagle. We wszystkich wywołało to zdziwienie, jednak największe osłupienie wywołało to u dziewczyny, która czuła miękkie i zimne usta przyjaciela.

7 komentarzy:

  1. ...
    ...
    ...
    I co ja mam powiedzieć?
    O KURWA MAĆ! CO TO BYŁO?!
    A teraz się uspokoimy i...
    O W CHOLERĘ! NO NIE WIERZĘ!
    A teraz na serio się uspokoimy...
    Cio to było?
    Z niedowierzenia na depresję. Niezła jestem. :P
    ...
    Aż nie wiem co napisać. To była po prostu bomba. Niesamowite, ekscytujące z przeplatanką uczuć wszelkiego rodzaju. Takie coś zmiata na parkiet, mówię ci...
    Tak na to patrzę i widzę że my to jednak inne poziomy. Aż mam ochotę wpełznąć do jakiejś dziury, po czuczym skupić się na szyciu misi...
    Kocham to z minuty na minutę jeszcze bardziej :')
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mi taki komentarz "nawaliłaś". Nie wiem, co się ze mną stało, ale zaczęłam pisać i pisać. Mam już 1/3 rozdziału 5 i skończony 4. Powinnam pisać os a nie rozdziały.
      Nie sądziłam, że tak się spodoba, myślałam że słaby.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Kocham cie wiesz? Ale serce peklo przez jedno zdanie.

      Usuń
  3. No więc Demon zaczyna swój długo wyczekiwany komentarz :)
    Zacznijmy moje ględzenie:
    Nie wiem czemu, ale czuję, że starasz się ukazać Zelo jako tego skrzywdzonego przez los i w ogóle "tego biednego". Mnie jednak tak łatwo nie uda Ci się przekonać. (Możesz się starać. Ale raczej Ci to nie wyjdzie) Według mnie Zelo w Twoim scenariuszu jest... no ogar nie będę przeklinać przez fanfiction no nie xD? Ale nie lubię go. (Powtarzam: w tym scenariuszu. W realu bardzo go lubię ;) ) Natomiast Zico (mam nadzieję, że dobrze napisałam) wydaje mi się taki... fajny? Zabawny, kochany i w ogóle mogę mówić o nim w samych pozytywach :) No to jestem za Zico (Nie chce mi się sprawdzać jak to się pisze, więc wybaczcie za ewentualny błąd). A co ciekawe: Nie wiedziałam kim jest Zico dopóki nie sprawdziłam tego przed chwilą w Wujku Google. Chodzi o tego z BLOCK B, tak?
    No więc końcówka była zajebista. Niech Zelo ma za swoje. (Jestem wredna... Prawda?) I w ogóle mam nadzieję, że teraz główna bohaterka (na daną chwilę zapomniałam jak się nazywa xD) odkryje, że tak naprawdę kocha Zico, Zelo "strzeli focha" za tę akcję i w ogóle będzie happy end dla Zico. Ale oczywiście znając życie to będzie na odwrót. Eh.... I jak mam z tym żyć?
    No i co teraz mi wierzysz, że komentarza nie da się napisać w pięć sekund.
    Tyle. Idę komentować Kooka (bo już przeczytany).
    Czemu milczysz na GG, myszko?
    *Sory. Musiałam.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milczałam? Serio? Ja caly czas jestwm doslonie 24/7 w malymi wyjatkami. No twoje komentarze wprost uwielbiam . ta długość, te morały i w ogole... To nie jest scenariusz! Pfff.
      Zico ma caly czas happy end. Żyje sobie jak żyje. Odwalu mu jeszcze moze cos z zespolem. Tak z Block B! Mattaku... Jak mozna ich nie znac. Pff.
      Chceaz innego Zelo? Wszystko w nastepnym rozdziale! Haha. Tam bedzie sie dzialo. Bedzie zabawa! Haha. Jestem okropna.
      Ale ty masz wyobrazenie. Powiem tak, ze ta seria, bo nie wiem czy nie palnac drugiej, ale sie zobaczy. YuKi jeszcze cie zaskoczy uwierz mi. Tak samo, uwierz mi, ze pojawia sie jeszcze trzy osoby. Faceci. Zobaczysz sobie kto.
      Dziekuje za wyczerpujaca opinie!

      Usuń
  4. Chcemy następny rozdział!! :* Gratuluje talentu <3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o szczerą opinię.
Każdy komentarz bardzo motywuje <3

Theme by Ally