Skrzywiła
się, gdy obudziły ją odgłosy budzącego się do życia miasta.
Zerknęła kątem oka na zegar. Wskazówki pełzły nerwowymi
drganiami, przesuwając się z minuty na minutę. Dziewiąta
- prychnęła i spojrzała na otwarte okno.
Yuki
niechętnie zwlokła się z łóżka i zrzuciła z siebie wczorajsze
ubrania, zostając w ten sposób w samej bieliźnie. Dobrze
wiedziała, że nie ma jej współlokatora. Odsłoniła duże okno,
aby życiodajne promienie słońca wypełniły najdalsze zakamarki
jej pokoju. Panował w nim prawie idealny porządek. Powtarzała
sobie, że to schorzenie po matce. Wyszła z sypialni,
uprzednio zabierając z szafki świeże ubrania i skierowała się do
łazienki. Po orzeźwiającym prysznicu, ubrana poszła do kuchni, by
jak zawsze zjeść najważniejszy posiłek tego dnia i zacząć się
uczyć. Gdy sięgnęła do lodówki, coś przykuło jej uwagę. Na
drzwiach była przypięta magnesem kartka zapisana bardzo
niestarannym i pochyłym pismem.
Wybacz,
nie zdążyłem zrobić śniadania. Sam prawie zaspałem. Mam
nadzieję, że czujesz się dużo lepiej. Dzisiaj wrócę późno,
ale zabiorę cię jeszcze na obiad, więc jeszcze pogadamy.
Zadzwonię!
Ps. Kiedy śpisz mam ochotę się dobrać do ciebie.
Ps. Kiedy śpisz mam ochotę się dobrać do ciebie.
Żart!
XD
Blondynka
zaśmiała się, wiedząc, że ten stary dziadek sobie żartuje.
Miewał czasem sprośne pomysły, które doprowadzały ją do łez,
(ze śmiechu rzecz jasna). JiHo jakieś pięć lata temu przeżył
rozpad swojego zespołu, kiedy to mieli poważny wypadek podczas
lądowania samolotem. Zespół obciążył go winą, ponieważ on
zagadał pilota. Jakiś czas później Lee spotkała go w barze,
kiedy chciał się upić do nieprzytomności.
Oczywiście
zabroniła mu, całkowicie nie obchodziło ją, kim on był. Kiedy
był pijany, z pomocą szefa zabrała go do siebie. Tamtego wieczoru
wiedziała, że Zico ma problem z alkoholem.
Kiedy ten wydobrzał, czyli następnego dnia, postawiła mu ultimatum. Zostajesz tu, dokładasz się do czynszu, nie pijesz. Nie mogę patrzeć, jak ludzie się staczają. A ty zrobiłeś to na moich oczach, więc nie przyjmuje odmowy!
Kiedy ten wydobrzał, czyli następnego dnia, postawiła mu ultimatum. Zostajesz tu, dokładasz się do czynszu, nie pijesz. Nie mogę patrzeć, jak ludzie się staczają. A ty zrobiłeś to na moich oczach, więc nie przyjmuje odmowy!
Wtedy
dziewczyna była w trakcie rehabilitacji, ponieważ przed rokiem
miała poważny wypadek. Również w nim pojawiła się chęć pomocy
swojej przyjaciółce. Z początku pomagał jej w pracy, a kiedy ta
doszła do siebie i rozpoczęła studia, dostał propozycje pisania
tekstów w swojej wytwórni, kiedy sprawdzono, że tamten wypadek to
nie była jego wina, tylko pijanego pilota.
YuKi przyszykowała sobie śniadanie i zjadła w salonie, oglądając powtórki swoich ulubionych seriali.
YuKi przyszykowała sobie śniadanie i zjadła w salonie, oglądając powtórki swoich ulubionych seriali.
~*~
Minionej
nocy, kiedy YuKi zostawiła swojego starego przyjaciela samego ze
swoimi myślami na chłodnym powietrzu, rozpłakał się. Nie
wiedziała, co tak naprawdę się wydarzyło wtedy w jego życiu.
Blondyn
obudził się, jak zawsze nim dochodziła dziewiąta. Jego siostra,
JiSeo siedziała ubrana o tej porze w pokoju i w zależności od
humoru oglądała rodzinne fotografię albo oglądała telewizję. Po
śmierci rodziców zamilkła i przeżywała najgorszy rodzaj
depresji.
JunHong
jako młodszy podjął wyzwanie opieki nad siostrą, która tylko do
niego potrafiła się odezwać, rzadko, ale jednak. Sprzątał,
gotował, pracował i studiował. Ich rodzina podziwiała go, ale
bali się też, że takie życie go wykończy. Ten jednak sprzeciwiał
im się.
JunHong
podniósł się miękkiego łóżka i udał się do łazienki, gdzie
po wykonaniu porannych czynności ubrał się i poszedł do siostry.
Usiadł obok niej na pościelonym łóżku i przyjrzał się ekranowi
telewizora, uśmiechnął się lekko. Dzisiaj był lepszy dzień.
-
Jadłaś? - zapytał, na co kiwnęła mu potakująco głową. - Leki
też?
Odpowiedziała
mu w ten sam sposób, co przed sekundą. Ucałował delikatnie jej
czoło, po czym opuścił jej pokój.
Poszedł
do kuchni. Przygotował sobie śniadanie, ale kiedy trzymał w dłoni
nóż, poczuł, jak łzy napływają do jego oczu. Słyszał w głowie
słowa dziewczyny, która naprawdę go nienawidziła. Wziął kilka
głębokich wdechów i wydechów, jednak to nie pomogło. Stoczył
się na ziemie i oparł głowę o zimną szafkę. Widział przed
oczami wspomnienia, ale odgonił je szybko.
Podniósł
się i napił zimnej wody z dzbanka. Odetchnął głęboko i spojrzał
przez okno.
- Nie
wiedziałem, że tak wypiękniała - uśmiechnął się lekko.
Po
godzinie blondyn opuścił mieszkanie, zostawiając siostrę samą.
Wiedział, że sobie nic sobie nie zrobi. Nawet zaglądał do niej
przed wyjściem, spała, więc mógł spokojnie wyjść.
Blondyn
zawsze używał schodów, nie ważne, na którym piętrze mieszkał.
Musiał dbać o siebie, swoją kondycje i regularne treningi. Zbiegł
na dół i zajrzał do skrzynki na listy. Nie było żadnej
korespondencji, więc opuścił budynek. Ruszył w kierunku parkingu,
kiedy stanął przy swoim samochodzie, dostrzegł blondynkę
wychodzącą z budynku.
Miała
na sobie czarne rurki, granatową kraciastą koszule, a na to
wczorajszą bluzę i kurtkę. Na stopach miała założone zwykłe
czarne wysokie trampki. Włosy miała spięte, jednak kilka kosmyków
opadało jej na twarz. Dało się wyraźnie dostrzec, że się
śpieszyła, a w uszach miała słuchawki.
Nagle
zatrzymała się, nie zauważając JunHong'a, tylko wyciągnęła z
kieszeni komórkę, od razu odbierając połączenie. Wyjęła
słuchawkę z ucha i przyłożyła urządzenie do ucha.
- Słucham babciu? - uśmiechnęła się lekko.
- Słucham babciu? - uśmiechnęła się lekko.
-
Kochanie, idziesz na uczelnie? - zapytała starsza kobieta.
- Tak
babciu, potrzebujesz czegoś?
- To
szkoda, przyszłabyś na herbatę - posmutniał jej głos.
Choi
podszedł do niej, ponieważ chciał z nią porozmawiać. YuKi
dostrzegła go i speszyła się.
- Przepraszam babciu, muszę już iść, przyjadę jutro - powiedziała szybko i rozłączyła się. Blondynka spojrzała wściekła na chłopka.
- Przepraszam babciu, muszę już iść, przyjadę jutro - powiedziała szybko i rozłączyła się. Blondynka spojrzała wściekła na chłopka.
- Czego
chcesz?! Spierdalaj - powiedziała szorstko.
- Chce
tylko porozmawiać, nie musisz być taka ostra - speszył się.
- Nie
mamy o czym rozmawiać! - odwróciła się i ruszyła w swoim
kierunku.
Współpracownik
złapał ją za nadgarstek.
-
Nawet, dlaczego ci wtedy nie pomogłem?! - oburzył się.
Yuki
delikatnie odwróciła się w jego stronę, wysuwając rękę z jego
uścisku.
-
Przeszłość zostaje przeszłością. Nie zmienisz tego, że cię
nienawidzę. W pracy możemy się znać, ale normalnie nie zbliżaj
się do mnie - mówiła spokojnie, ale w środku aż się w niej
gotowało.
-
Yuki... Ale...
- YUKI
- zawołał z końca ulicy blondyn.
- JiHo
- odwróciła się w jego stronę.
Mężczyzna
podbiegł do niej, ale dostał zadyszki.
-
Bieganie na starość źle ci robi, nie masz już osiemnastki -
mówiła do przyjaciela, zbywając kompletnie jej rówieśnika.
- Wiem,
wiem - mruknął i wyprostował się, bacznie przyglądając się
JunHong'owi. - Wiesz, że dziewczyna nie jest tobą zainteresowana? -
rzucił oschle.
Chłopak
przyglądał im się, widział, że lubią swoje towarzystwo, ale czy
są razem? Aż poczuł dziwne ukłucie w sercu. Przeprosił ich i
poszedł do samochodu. Kiedy usiadł za kierownicą, nie odpalił
pojazdu po rodzicach, tylko siedział. Ona i JiHo? Coś ich
łączy? Kochają się? Mieszkają razem? Oświadczył jej się?
JunHong z każdym kolejnym pytaniem zadanym w swojej głowie,
czuła jak jego serce pęka na miliardy kawałków.
W końcu
odpalił samochód i pojechał na uczelnie.
W tym
czasie Zico odprowadził przyjaciółkę na uczelnię. Po drodze
rozmawiali o Choi. Mężczyzna obiecał, że jeśli będzie ją
nękać, nie ręczy za siebie. Podziękowała mu, myśląc, że to
najzwyklejszy żart, jak zawsze z resztą. Następnie zaczęła
rozmawiać o karteczce na lodówce, którą zostawił. Udawała złą
za jego zboczone myśli, ale jak to zawsze bywało, trzydziestolatek
rozśmieszył ją i w świetnym humorze rozstali się pod uczelnią
dziewczyny.
Blondyn
podjechał właśnie pod uczelnie, przypadkiem ujrzał, jak jego była
przyjaciółka czule żegna się z JiHo. Opuścił wzrok i siedział
w samochodzie. Chciał poczekać, żeby nie natknąć się na nią i
nie zrobić jej problemu przy wszystkich studentach.
Wysiadł
spokojnie z samochodu i zamknął go. Już słyszał komentarze
dziewcząt na jego temat. Kiedyś może i by podszedł do nich,
zagadał, złapał parę numerów, ale nie teraz. Teraz obchodziła
go tylko blondynka, postanowił, że zrobi wszystko, by mu wybaczyła.
Zamknął bagażnik, z którego wyciągnął torbę i ruszył do
środka.
Przez
wszystkie zajęcia nie mógł się skupić, ciągle myślał o jej
wczorajszych słowach, ale i zachowaniu w pracy, o jej ruchach,
uśmiechu.
Podczas
obiadu, siedział z kolegami z roku. JunHong milczał, ponieważ
ciągle myślał o dziewczynie. Na stoliku oprócz książek i
notatek mieli jedzenie i kubki z kawą. Kiedy szatyn przypadkowo
szturchnął jego rękę, kubek z kawą przewrócił się i zalał
część prac. Chłopak szybko oprzytomniał i zaczął sprzątać.
Na jego szczęście nic poważnego się nie stało.
Pożegnał
się z kolegami i wyszedł ze stołówki. Będąc na korytarzu,
dostrzegł blondynka i kilka wyższych od niej dziewcząt. Dopiero po
chwili rozpoznał w nich dawnych oprawców Lee. Zacisnął dłonie w
pięści, jednak udało mu się dostrzec wyraz twarzy niższej. Była
opanowana i pewna siebie. Jednak postanowił się ruszyć. Stanął
między nimi i zabrał starym sprawczynią książki od dziewczyny.
- To
raczej nie wasze - powiedział ponuro.
- O
popatrz, czy twoja siostra jest bezpieczna? - prychnęła szatynka.
- Nie
jestem już dzieckiem, żeby słuchać waszych pierdół, w sumie
mogłybyście dorosnąć. Macie dwadzieścia sześć lat,
zachowujecie się jak dzieci - spojrzał na książki jednej z
dziewcząt. - No nie możliwe, który raz powtarzacie tren rok?
Zabawne - zaśmiał się.
YuKi
wpatrywała się zdziwiona w chłopaka, była też osłupiona, że to
zrobił. Poradziłaby sobie, ale przeszkodził jej. Zaczęła się
zastanawiać, o co chodzi z jego siostrą. Nie spostrzegła, nawet
kiedy złapał ją za rękę i wyprowadził z budynku. Posadził ją
na ławce i przyglądał się jej.
-
Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała. - Powinieneś dalej troszczyć
się tylko o siebie, a mnie zostawiać w spokoju!
- Chce
naprawić, to co zniszczyłem! - oburzył się.
- Nie
ma czego naprawiać! - wstała gwałtownie.
- Daj
mi wyjaśnić, co wtedy zaszło! - również wstał.
Nie
zdążyli się odezwać, ponieważ policzek blondyna przyjął całą
siłę uderzania, która pochodziła z pięci Zico. YuKi jęknęła
wystraszona.
- Masz
się do niej nie zbliżać! Jeśli jeszcze raz cię zobaczę w jej
pobliżu, wszędzie indziej niż w pracy, to skończysz gorzej! -
wrzasnął na chłopaka, który podnosił się z trawnika.
- JiHo,
zwariowałeś?! - powiedziała.
W sercu
dziewczyny coś pękło, nie to, że coś ją ruszyło, tylko nie
mogła patrzeć, jak JunHong obrywa. Nie lubiła specjalnie bójek,
więc pomogła wstać koledze i poszła razem ze współlokatorem,
który zabrał ją na obiad, a następnie do domu. Dużo rozmawiali o
tym, co się wydarzyło, jednak starała się nie okazywać tego, że
zmartwiła się, widząc krew cieknącą z ust blondyna.
Kiedy
YuKi pomogła wstać chłopakowi, przez przypadek upadła jej
bransoletka, którą po chwili dostrzegł i nie zdążył jej oddać.
Przeżył szok, aż wspomnienia wróciły.
Podczas
miejskiego odpustu, ulica prowadząca do kościoła była pełna.
Ludzie przeciskali się po słodycze, zabawki, balony i tym podobne.
Wtedy mała blondynka trzymała mocno rękę przyjaciela, żeby się
nie zgubić. Słyszała dźwięki petard, które ja bardzo
rozpraszały.
JunHong
przyglądał się zabawkowym pistoletom, kiedy
przyjaciółka puściła jego rękę i oddaliła, na szczęście
dostrzegł to od razu i czym prędzej poszedł za nią.
Lee
przyglądała się bransoletką z muliny, na
których były różne wzorki. Nim się spostrzegła, Choi szybko
kupił jedną i zawiązał jej na rączce. Na jego twarz zawitał
szeroki i duży uśmiech.
-
Przyjaciele na zawsze - powiedział pewnie.
JunHong
zasłonił dłońmi twarz, ponieważ musiał się uspokoić, żeby
nie rozpłakać się.
- Zelo!
- zawołała brunetka i od razu podbiegła do niego, mając na nogach
wysokie obcasy.
- Czego
chcesz? Nie jestem w nastroju - powiedział poważnie, chowając
bransoletkę,
-
Wiesz, dzisiaj mojej współlokatorki nie ma, przyjdziesz? Spędzimy
miło wieczór - pogłaskała go po torsie.
-
Słuchaj. Znamy się zaledwie parę dni, a ty mi proponujesz takie
coś? Ogarnij się. Tak w ogóle, nie jesteś w moim typie - minął
ją.
-
Widziałam tą scenę, czujesz coś do Lee YuKi – powiedziała,
krzyżując ręce na piersi. - Jeśli nie chcesz, by stała jej się
krzywda, przyjdź, znasz adres - zaśmiała się i tym razem ona,
wyminęła osłupionego chłopaka.
W tej
chwili Zelo był bardzo rozdarty. Nie spodziewał się takiego
zagrania. Pokręcił głową i zamiast udać się na kolejne zajęcia,
wrócił do domu. Rzucił plecak w kąt pokoju i usiadł ciężko na
łóżku. Poczochrał się po włosach i odetchnął ciężko. Do
jego pokoju weszła zmartwiona siostra, usiadła obok niego i
wtuliła się w niego.
-
Oppa... - szepnęła.
-
Spokojnie – przytulił ją. - Nic się nie stało. Po prostu za
dużo mam nauki – westchnął.
YuKi
jak zawsze przed pracą weszła do kawiarni przyjaciółki, żeby
zamienić z nią parę słów. Tego dnia przyszła jeszcze wcześniej,
ponieważ tym razem chciała porozmawiać o JunHong'u. Kiedy tylko
weszła, młodsza już wiedziała, że coś ją trapi. Wykonała dla
niej zamówienie i korzystają, że nikogo nie było już w kawiarni,
dosiadła się do przyjaciółki, która od razu opowiedziała jej
wszystko.
- Ty
tego nie widzisz? - zapytała Kookie.
-
Czego? - zdziwiła się blondynka.
- Że
faceci się o ciebie biją – prychnęła.
-
Żartujesz. JunHong chce tylko zaliczyć. Taki był i będzie. Liczy
się tylko on sam i nikt więcej. A Zico... - zamyśliła się.
- Znasz
już go tyle lat, więc nie zauważyłaś, że zakochał się w tobie
i chce cię chronić – zaśmiała się. - To brzmi jak z dennej
dramy.
-
Myślisz, że on coś do mnie czuje? - w oczach YuKi pojawiło się
zakłopotanie.
- Nie
myślę. Ja to wiem, że i jeden i drugi mają coś do ciebie –
westchnęła.
- Czemu
akurat teraz chce mi zjebać życie – napiła się ostrożnie. -
Dlaczego teraz zachciało mu się je zniszczyć – powiedziała
zrezygnowana.
Nagle z
zaplecza wyszedł szef Park. Chciał jej zwrócić uwagę, że nie
pracuje, ino rozmawia z przyjaciółkami, ale kiedy zauważył Lee,
powiedział, że przymknie na to oko. Dodał też to, że nie ma
klientów.
YuKi w
końcu musiała iść do pracy, gdzie czekał na nią Zico i niestety
JunHong. Tym razem szła sama, ponieważ chciała pomyśleć nad tym,
czy faktycznie Woo coś do niej czuje. Westchnęła ciężko i weszła
do piwnicy, gdzie znajdowało się miejsce jej pracy. Blondyn
rozmawiał z YoungJae, więc spokojnie poszła na zaplecze. Nie
chciała teraz odrywać JiHo, więc po prostu poszła się przebrać.
Kiedy
układała swoje rzeczy w szafce, usłyszała, że ktoś wszedł do
środka. Odruchowo spojrzała. Do pomieszczenia wszedł Choi, a tuż
za nim Zico, który poszedł do swojej współlokatorki. Młodszy nie
zauważył go, więc podszedł do koleżanki i chciał się odezwać,
kiedy to trzydziestolatek przytulił dziewczynę i pocałował ją
nagle. We wszystkich wywołało to zdziwienie, jednak największe
osłupienie wywołało to u dziewczyny, która czuła miękkie i zimne
usta przyjaciela.
...
OdpowiedzUsuń...
...
I co ja mam powiedzieć?
O KURWA MAĆ! CO TO BYŁO?!
A teraz się uspokoimy i...
O W CHOLERĘ! NO NIE WIERZĘ!
A teraz na serio się uspokoimy...
Cio to było?
Z niedowierzenia na depresję. Niezła jestem. :P
...
Aż nie wiem co napisać. To była po prostu bomba. Niesamowite, ekscytujące z przeplatanką uczuć wszelkiego rodzaju. Takie coś zmiata na parkiet, mówię ci...
Tak na to patrzę i widzę że my to jednak inne poziomy. Aż mam ochotę wpełznąć do jakiejś dziury, po czuczym skupić się na szyciu misi...
Kocham to z minuty na minutę jeszcze bardziej :')
Pozdrawiam :3
Bardzo się cieszę, że mi taki komentarz "nawaliłaś". Nie wiem, co się ze mną stało, ale zaczęłam pisać i pisać. Mam już 1/3 rozdziału 5 i skończony 4. Powinnam pisać os a nie rozdziały.
UsuńNie sądziłam, że tak się spodoba, myślałam że słaby.
Czekam na następne :*
OdpowiedzUsuńKocham cie wiesz? Ale serce peklo przez jedno zdanie.
UsuńNo więc Demon zaczyna swój długo wyczekiwany komentarz :)
OdpowiedzUsuńZacznijmy moje ględzenie:
Nie wiem czemu, ale czuję, że starasz się ukazać Zelo jako tego skrzywdzonego przez los i w ogóle "tego biednego". Mnie jednak tak łatwo nie uda Ci się przekonać. (Możesz się starać. Ale raczej Ci to nie wyjdzie) Według mnie Zelo w Twoim scenariuszu jest... no ogar nie będę przeklinać przez fanfiction no nie xD? Ale nie lubię go. (Powtarzam: w tym scenariuszu. W realu bardzo go lubię ;) ) Natomiast Zico (mam nadzieję, że dobrze napisałam) wydaje mi się taki... fajny? Zabawny, kochany i w ogóle mogę mówić o nim w samych pozytywach :) No to jestem za Zico (Nie chce mi się sprawdzać jak to się pisze, więc wybaczcie za ewentualny błąd). A co ciekawe: Nie wiedziałam kim jest Zico dopóki nie sprawdziłam tego przed chwilą w Wujku Google. Chodzi o tego z BLOCK B, tak?
No więc końcówka była zajebista. Niech Zelo ma za swoje. (Jestem wredna... Prawda?) I w ogóle mam nadzieję, że teraz główna bohaterka (na daną chwilę zapomniałam jak się nazywa xD) odkryje, że tak naprawdę kocha Zico, Zelo "strzeli focha" za tę akcję i w ogóle będzie happy end dla Zico. Ale oczywiście znając życie to będzie na odwrót. Eh.... I jak mam z tym żyć?
No i co teraz mi wierzysz, że komentarza nie da się napisać w pięć sekund.
Tyle. Idę komentować Kooka (bo już przeczytany).
Czemu milczysz na GG, myszko?
*Sory. Musiałam.*
Milczałam? Serio? Ja caly czas jestwm doslonie 24/7 w malymi wyjatkami. No twoje komentarze wprost uwielbiam . ta długość, te morały i w ogole... To nie jest scenariusz! Pfff.
UsuńZico ma caly czas happy end. Żyje sobie jak żyje. Odwalu mu jeszcze moze cos z zespolem. Tak z Block B! Mattaku... Jak mozna ich nie znac. Pff.
Chceaz innego Zelo? Wszystko w nastepnym rozdziale! Haha. Tam bedzie sie dzialo. Bedzie zabawa! Haha. Jestem okropna.
Ale ty masz wyobrazenie. Powiem tak, ze ta seria, bo nie wiem czy nie palnac drugiej, ale sie zobaczy. YuKi jeszcze cie zaskoczy uwierz mi. Tak samo, uwierz mi, ze pojawia sie jeszcze trzy osoby. Faceci. Zobaczysz sobie kto.
Dziekuje za wyczerpujaca opinie!
Chcemy następny rozdział!! :* Gratuluje talentu <3
OdpowiedzUsuń