I
PROMISED YOU, I WILL ALWAYS PROTECT YOU.
Na
zapleczu panowała cisza. Nikt nie miał zamiaru się odezwać, a
atmosfera była tak ciężka i gęsta, że można było się udusić.
Do pomieszczenia wszedł jakże nieświadomy YoungJae, którego
pierwszy komentarz przerwał ciszę. YuKi jesteś czerwona!
Dziewczyna po tych słowach dotknęła swojego policzka i
poczuła, że jest gorące. Następnie podniosła opuszczony
wcześniej wzrok na JiHo, w jego oczach pojawiło się coś w rodzaju
zakłopotania. Następnie spojrzała na pozostałą dwójkę.
Ogłupiały Yoo i zarówno zdziwiony, jak i przestraszony JunHong.
Lee nie wytrzymała tego napięcia. Wybiegła z zaplecza, a następnie z piwnicy. Na zewnątrz zbierał się silny wiatr, a wraz z nim z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. YuKi złapała się za ramiona, czując, że cała drży. Nie wiedziała czy to z zimna, czy ze spadku cukru. Najgorsze było to, że to mogły być emocje. Bardzo starała się ukrywać.
Lee nie wytrzymała tego napięcia. Wybiegła z zaplecza, a następnie z piwnicy. Na zewnątrz zbierał się silny wiatr, a wraz z nim z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. YuKi złapała się za ramiona, czując, że cała drży. Nie wiedziała czy to z zimna, czy ze spadku cukru. Najgorsze było to, że to mogły być emocje. Bardzo starała się ukrywać.
Kiedy
widziała oczy JunHong'a, wiedziała, że nie chce zrobić jej
krzywdy. Przypomniał jej się tekst z jakieś książki lub z
internetu. Bardziej to drugie. Oczy są zwierciadłami duszy.
Różnica między oczami młodszego a starszego była taka, że Zico
był pewny tego, co zrobi, a Zelo to załamało.
Dziewczyna
była już cała mokra, przez deszcz, który ciągle przybierał na
sile. Była tak wystraszona, a raczej zaszokowana, że nawet
przejeżdżające samochody ochlapywały ją wodą, a ona nie ruszyła
się. Nim się spostrzegła, znalazła się między blokami, a niebo
było okropnie ciemne. Zbliżała się zima i na dodatek wieczór.
Nagle
jej oddech przyśpieszył, poczuła, jak jej serce zabiło szybciej.
Zatrzymała się i spojrzała na swoje ręce. Okropnie jej drżały.
- Yah!
Ty to Lee Yuki?! - usłyszała, za sobą męski głos.
Blondynka
odwróciła się i ujrzała trzech mężczyzn. Dwóch wysokich i
masywnych, a trzeci był od niej niższy i bardziej puszysty. Jednak
mimo to zdawał się, być tym najważniejszym.
-
Zależy kto pyta - prychnęła, starając się być pewna siebie.
- Otóż,
mamy do ciebie sprawę - ciągnął ten sam.
- Nie
jestem zainteresowana. Wybaczcie, ale mam inne zmartwienia niż
trzech półgłówków - żachnęła się.
- Masz
całkiem niezłe biodra, może tak skoczymy do mnie? - zapytał jeden
z wysokich, zlewając jej pytanie.
-
Podziękuje - odwróciła się do nich plecami i zaczęła iść.
Nagle
puszysty złapał ją za nadgarstek, więc YuKi szybko odwróciła się
i kopnęła go w krocze, jednak od razu dostała mocne uderzenie od
trzeciego osobnika i wylądowała na ziemi, spotykając swoja twarz z
mokrą trawą i liśćmi.
- Mogło
być po dobroci - odezwał się, ów milczący wcześniej.
-
Idioci - mruknęła do siebie.
Podniosła
się ostrożnie do siadu i tuż przed oczami przebiegł jej Choi,
który od razu wszczął bójkę z trójką mężczyzn. JunHong
dobrze wiedział, dlaczego ją zaatakowali. Tylko dlatego, że nie
chciał spotkać się z tamtą pustą lalą.
Lee
dostrzegła na twarzy starego przyjaciela wściekłość, jakiej
nigdy wcześniej nie spotkała na jego twarzy. Obecnie nie wiedziała,
czy powinna uciekać, wołać o pomoc, czy mu pomóc. W końcu ich
było trzech, a on jeden.
Mimo że
dawał sobie świetnie radę, zaczął więcej dostawać ciosów i
kopniaków niż zadawać. Uderzenie w twarz, brzuch, kopnięcie w
plecy, uderzenie w głowę. Blondynka była przerażona, siedziała
na ziemi na kolanach, ponieważ przez swój strach została
sparaliżowana.
Zelo
ledwo trzymał się na nogach, jednak nie dawał za wygraną.
-
Obiecałem ci, zawsze będę Cię chronić! - powiedział tak, że
tylko ona usłyszała i przyjął kolejną porcję ciosów.
Mężczyźni
oddychali ciężko i wpatrywali się w nieruchome ciało
dwudziestosześcioletniego chłopaka. Jeden z wysokich, ten, który
miał zboczone myśli wobec dziewczyny, kopnął blondyna, które
zatrzymało się przed dziewczyną.
-
JunHong... - szepnęła, wpatrując się w jego puchniejącą twarz.
Nagle
łzy spłynęły po jej twarzy i spadały na jego policzek. Nie
zauważyła, kiedy znikąd pojawił się barman i jej przyjaciel,
którzy przegonili mężczyzn.
~*~
JunHong
zaczął się nerwowo kręcić, ściskając czyjąś dłoń. Usiadł
gwałtownie, oddychając głęboko i rozglądając się. Białe
ściany, dźwięk respiratora, uderzanie kropel deszczu o okno i
śpiąca blondynka, która opierała się o jego łóżko i trzymała
jego rękę. Miała na sobie te same ubrania, kiedy ją znalazł.
Jedynie co, to były suche. Widział brud na jej rękach, ale twarz
miała czystą, ponieważ miała na lewej brwi opatrunek i przeciętą
wargę. Jej włosy wyglądały fatalnie, obklejone i trawą pomiędzy.
Dopiero po chwili dostrzegł, że ręką, którą trzymała jego
dłoń, była zawinięta bandażem.
Blondyn
był przerażony. Co się wydarzyło, kiedy straciłem
przytomność?! Nagle do pomieszczenia weszła pielęgniarka,
która widząc siedzącego pacjenta, wybiegła z sali i wróciła
powoli w asyście trzech lekarzy. Widząc śpiącą dziewczyny,
porzucili zamiar jej wyproszenia. Zajęli się badaniem chłopaka, w
taki sposób, żeby jej nie obudzić.
-
Przepraszam - odezwał się cicho. - Czy mógłbym zadzwonić do
siostry, że nie wrócę dziś na noc? - zapytał.
- Ależ
proszę pana, pan spał przez cztery dni! - powiedziała przejęta
pielęgniarka.
Wtedy dotarło do niego przerażenie. Zostawił siostrę na tak długo. Mogło coś się jej stać. Jednak ta myśl szybko uciekła i zastąpiła ją ta, że YuKi siedziała z nim przez te dni. Nie umyta, zapewne głodna i przeziębiona.
Wtedy dotarło do niego przerażenie. Zostawił siostrę na tak długo. Mogło coś się jej stać. Jednak ta myśl szybko uciekła i zastąpiła ją ta, że YuKi siedziała z nim przez te dni. Nie umyta, zapewne głodna i przeziębiona.
Podniesiony
głos kobiety sprawił, że kelnerka obudziła się. Kiedy spojrzała
na pacjenta, który dopiero po chwili uśmiechnął się do niej. Jej
zaspane oczy otworzyły się szerzej i dosłownie sekundę później,
rzuciła się na jego szyje, obejmując ją mocno.
-
Oppa... Tak bardzo się bałam o ciebie! - powiedziała, a po jej
oczach spłynęły łzy. - Martwiłam się, że się nie obudzisz! -
zacisnęła dłonie na jego koszuli.
Bała
się o mnie... Martwiła się o mnie... Myślał przejęty Choi,
obejmując ją. Dopiero po paru sekundach poczuł, jak wszystko go
boli. Złamane żebra, co najmniej dwa; złamana ręka, która była
zagipsowana; pełno siniaków i opuchnięta twarz.
-
YuKi... - szepnął i odsunął ją lekko. - Ale to boli.
Dziewczyna
odsunęła się od niego szybko i usiadła na swoim krześle, które
przez tyle dni służyło jej za część łóżka.
-
Przepraszam... - mruknęła.
- Nic
się nie stało - uśmiechał się do niej i złapał jej dłoń.
- Oppa,
muszę ci coś powiedzieć - zaczęła niepewnie.
Lekarze
korzystając, że pacjenci byli tak zajęci sobą, że szybko
opuścili pomieszczenie.
- Masz
może telefon? Muszę zadzwonić do JiSeo - wyprzedził ją.
- JiHo
ją pilnuje - powiedziała szybko.
- Jak
to?! On nie wie, jak trzeba ją traktować! Ona jest delikatna... -
mówił wystraszony. - On jest niezrównoważony psychicznie!
~*~
cztery
dni wcześniej...
Kiedy
dziewczyna wybiegła z zaplecza, Zelo odwrócił się, żeby ukryć
spływającą łzę. Jednak Zico złapał go za ramiona i przycisnął
do ściany.
-
Zobaczysz, zrobię wszystko, żebyś dał jej spokój! Nawet jeśli
miałaby mnie znienawidzić! - wrzasnął.
YoungJae
próbował ich rozdzielić, jednak to nie on spowodował, że Choi
wybiegł z baru. Z kieszeni dwudziestosześciolatka wypadł telefon,
na którym pojawiła się od dziewczyny, która proponowała mu, żeby
przyszedł do niej.
Zależy
ci na niej, więc lepiej ją znajdź, nim ONI to zrobią.
-
JunHong, co to kurwa jest?! - wrzasnął blondyn.
- Nosz
kurwa! - wrzasnął i czym prędzej wybiegł.
Choi
biegł przed siebie, rozglądając się i wołając dziewczynę po
imieniu. Kręcił się wokół własnej osi, przerzedził dłonią
swoje mokre i poklejone włosy, wypuszczając głośno powietrze.
Wtedy znowu ruszył w kierunku osiedla. Zamarł, kiedy zobaczył, jak
mężczyzna uderzył jego przyjaciółkę. Zacisnął dłonie w
pięści, czując, jak gotuje się w nim wściekłość, nienawiść
i nie wiadomo, co jeszcze.
~*~
-
JunHong, ja mu ufam. Zmam się z nim długo i nie zrobi jej krzywdy -
mówiła powoli, ściskając jego rękę, - Pocałował mnie wtedy,
tylko dlatego, żebyś nie zrobił mi krzywdy... On jest dla mnie jak
brat...
Blondyn
uspokoił się i wytarł jej łzy, a na jego twarz wrócił spokój i
uśmiech.
- Skoro
tak mu ufasz, to ja też - przytaknął lekko głową. - A co z twoją
siostrą?
Pytanie
chłopaka, sprawiło, że na twarzy YuKi pojawił się strach. Jednak
szybko zmieniło się w zdziwienie, kiedy do sali wbiegła siostra
starszego, oboje spojrzeli w jej kierunku. Tuż za nią w drzwiach
pojawił się JiHo, który widocznie dostał zadyszki po bieganiu.
- Ty
mała! A niech cię już - powiedział zrezygnowany i usiadł na
krześle pod ścianą.
-
JunHong! - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. - Co się
stało?! Ten twój znajomy nie pozwalał mi tu przyjść! - mówiła
bardzo szybko.
- Jakby
nie było, ciągle gadała, że chce do brata, chce wiedzieć, co się
stało... - prychnął najstarszy.
-
JiSeo... Ty mówiłaś normalnie? - powiedział zdziwiony.
Kobieta
siedziała na jego łóżku i wtulała się w młodszego brata.
Zaczęli rozmawiać, jak nigdy wcześniej od czasów, kiedy to byli
kochającą się rodziną. Dlatego też Lee wstała i podeszła do
szafki, na której był jedynie notes i długopis, obie te rzeczy
należały do lekarza. Dziewczyna napisała szybko na skrawku papieru
wiadomość dla niego.
Kiedy
poczujesz się lepiej, zadzwoń. *numer telefonu*
Po
napisaniu tego zdania, podeszła do przyjaciela, którego szturchnęła
w ramię, żeby oboje wyszli. Oboje wrócili do domu, gdzie młodsza
mogła dojść do siebie i spokojnie odpocząć. Jednak blondynka nie
spała. Siedziała w kuchni, pijąc już którąś z kolei herbatę.
Jej współlokator również nie spał, siedział w salonie i tylko
co jakiś czas doglądał, czy wszystko z nią w porządku.
W tym czasie do YuKi wracało wiele wspomnień.
W tym czasie do YuKi wracało wiele wspomnień.
JiSeo,
starsza siostra Zelo wróciła sama do domu. Brat był z niej w jakiś
stopniu dumny. To, co się wydarzyło, sprawiło, iż jego siostra
wyzdrowiała, nie wiedział, w jakim stopniu, ale polepszyło się.
Spojrzał
na swoją rękę, która leżała sama na pościeli. Rozejrzał się.
Po blondynce i jej przyjacielu nie było śladu. Dopiero kiedy lekarz
przyszedł po swoją własność, powiedział lekko podirytowany, że
„jego dziewczyna” coś zostawiła dla niego.
- Ale
to nie jest moja dziewczyna... - kiedy powiedział, zaczął się
zastanawiać nad słowami „moja dziewczyna”.
Uhuhuhuhu~ O jakie "wszystko" chodzi Zico? Sory... Mam zboczone skojarzenia xD
OdpowiedzUsuńNo więc zaczynajmy:
Czemu ty mi to robisz? Nie mógł za nią wybiec Zico? W dalszym ciągu nie lubię Zelo w tym opowiadaniu. Jakby Zico za nią wybiegł po tym co zrobił to by było fajniej. CZEMU~!?
Ewidentnie to opowiadanie skończy się happy endem dla Zelo. Demon to czuje. I tu powtórne pytanie - CZEMU~!? Dlaczego zawsze faworyzuję tych, których nie faworyzuje główna bohaterka? Za każdym razem nic nie idzie po mojej myśli. Ech. -,-' Moje życie powoli traci sens xD
No to na koniec: Masz równe 24h na opublikowanie kolejnego rozdziału tego lub "Little Sister". Dopiero potem pozwalam Ci publikować one shoty. *Tak. Sama zamawiałam one shota. Wiem. Ale najpierw to.* To nie jest prośba. To rozkaz.
No dobra...
Plosę~
Wiedziałam, że się zgodzisz.
No.
To teraz publikuj.
Tak.
Teraz.
No mówię do Ciebie!
Publikuj.
Sory, mam dzisiaj głupawkę, co mogłaś już stwierdzić po pierwszych zdaniach komentarza.
No to żegnam zostawiając Ci życzenia odnośnie weny, równie dobrych (a może nawet lepszych) pomysłów i dużo czasu (który jak widzę w przeciwieństwie do mnie masz).
Pa~ :)
No widzisz! Wszystko jest niespodzianką.
UsuńWszystko dowiesz się w swoim czasie, co planuje i jakie mam plany wobec Zelo. Zelo jeszcze pokaze swoje. Oj zobaczysz. Zobaczysz jaką siłę mają B.A.P!
Hahaha. Nastepna notka w sobote, moze piatek. Little Sister, a w poniedzialek SungGyu! Rozpoczynamy "Tydzień SungGyu" (♥ω♥*)
O Boziu!!! To było słodkie jak on ją ochronił! I w ogóle jak za nią pobiegł! I nie wiem o co Taeyeon chodzi bo to jest wprost KYAAAA~
OdpowiedzUsuńDobra, a teraz si opanujemy...
Nie no, nie mogę! To było słodkie, romantyczne, urocze i w ogóle fajniutkie jak miodzik którego jem litrami >.<
Chcę tego więcej i więcej i w ogóle więcej! Mówiłam więcej?
Nie waż się choćby tego usuwać bo znajdę i nakopię! I utopie ci psa, ostrzegam.
Mówiłam że słodkie?
Ja wiem że groźby są karalne ale nie można usuwać czegoś takiego. Akcja wartka i w ogóle a jak komuś paring nie pasuje to niech nie czyta.
(Sorry za chamstwo i wredotę ale serio mówię, nie można skreślać przez paring, to nie moralne)
Mam nadzieję że więcej takiego czegoś napiszesz i w ogóle życzę weny.
Pozdrawiam :*
Ps. Czemu ty skarbie zawsze do mnie po nazwisku mówisz? Przecież Hinai to imię :P
Że mówie Namida? Proste. Kojarzysz mi się z główną bohaterką książki "Yakuza Bliźniacza krew", gdzie Namida mordowała demony.
UsuńDafak. Teraz Namida - Demon. Ups...dziękuje za miłe słowa i w ogóle. Nie pozwoliłbym ci tknąć mojej Mai.
Maia? A kto to?
UsuńSłowa miłe bo się należało, a za porównanie podziękuję - gdzie ty widzisz we mnie demona? Jestem łagodna jak baranek!!!
Demon to Taeyeon, ktorego Tae nazwal zboczencem. Ups....
UsuńMai to moja sunia!
Next next :D czekamy czekamy <3
OdpowiedzUsuń