19.10.2015

Guardian #1

Ma­ma po­wie­działa mi, że każdy ma swo­jego anioła, że każdy ma i będzie go miał. 
Obłoki na niebie gromadziły się przesadnie i przyjmowały coraz ciemniejszy odcień grantu. Co kilka sekund jasna błyskawica przecinała niebo, a towarzyszący jej ogromny huk, sprawiły że ludzie spieszyli się. Z każdą chwilą wiatr przybierał na sile, przez co każdy chciał schronić się, nim z nie spadnie deszcz.
Kiedy na dobre rozszalała się burza, wszystkie samoloty miały problemy z lądowaniem. Jednakże szatynka miała w swoim rodzaju szczęście, że wylądowała dosłownie kilka chwil temu i nie miała zbyt dużych turbulencji.
Dziewczyna przyglądała się pogodzie za szybą i wydawała się zamyślona. Nie lubiła takiej pogody, ponieważ była ciepłolubną osobą. Rozejrzała się w poszukiwaniu przyjaciółki, która miała ją odebrać, ale nie było jej jeszcze. Przez pogodę trudno było dojechać. Jeszcze o tej porze tworzyły się największe korki. Odwróciła się i skierowała się w stronę małego baru, gdzie zamówiła ciepłą bubble tea.
W tym czasie przy bramce, z której wysiadali pasażerowie z Japonii, zrobiło się ogromne zamieszanie. Zbiegło się tam sporo osób z aparatami. Nie tylko mężczyźni się tam pojawili, ale również nastolatki. Były one fankami jednego z koreańskich zespołów popowych. Piszczały i krzyczały, kiedy to ich idole zjawili się w terminalu.
Szatynka wiedziała, że w Korei Południowej lotniska są jak wybieg mody. Artyści prezentowali się bardzo ostrożnie, żeby nie doprowadzić do skandalu.
- KookYe! - krzyknęła szkarłatnowłosa, stojąc przy wejściu.
Dziewczyna była przemoczona, ponieważ nim jej kuzyn podjechał pod zadaszenie, ta wysiadła i pobiegła do terminalu.
Dziewczyna odwróciła się w stronę wejścia i skierowała się tam. Nagle usłyszała huk i znalazła się w ramionach nieznanej osoby, a herbatę, którą miała w ręku, znalazła zarówno na ziemi, jak i na włosach bruneta, który leżał na ziemi.
W ciągu sekundy, Hoya członek koreańskiego zespołu Infinite, ujechał na mokrej podłodze, popchnął KookiYe, która wylała zawartość kubka na niego. Przestraszona, zamknęła oczy i szykowała się do upadku, kiedy złapał ją szatyn. Osobą, która ją złapała, była nie byle kim. Złapał ją właśnie lider zespołu Infinite - Kim SungGyu.
Z ust czerwonowłosej dobiegł krzyk.
- Wszystko w porządku? - zapytał SungGyu.
- He? - mruknęła dziewczyna, otwierając oczy.
Przyglądała się Kim'owi zdziwiona.
- Najwidoczniej w porządku - zaśmiał się i postawił ją normalnie, po czym zwrócił się do przyjaciela. - A co z tobą?
- TY MAŁA SZMATO! JAK MOGŁAŚ ZROBIĆ MI COŚ TAKIEGO?! - wrzeszczał, zbliżając się do niej, a ona cofała się, do tyłu przerażona. - ZAPŁACISZ MI KURWA ZA TO! ZAPŁACISZ! NA TWOIM MIEJSCU, NIE SPAŁBYM W NOCY!
Szatynka oparła się o ścianę. Była całkowicie przerażona, a blaski fleszy zaczęły ją drażnić. Nim jej przyjaciółka zdążyła dobiec. Brunet uderzył pięścią w ścianę obok jej głowy. Nie mógł on zapanować nad swoimi emocjami, kiedy to został tak poniżony. Zamachnął się drugą ręką, żeby ją uderzyć, ale to nie dziewczyna oberwała, tylko SungGyu, który w ostatniej chwili zdołał ją osłonić. Chciał go zatrzymać, ale wszystko działo się zbyt szybko.
KookYe zaciskała mocno powieki, żeby nie widzieć ciosu od artysty. Podbiegła do niej szkarłatnowłosa.
- KookYe... jesteś cała? - zapytała zmartwiona.
- JiEun, zabierz mnie stąd - powiedziała załamana i przerażona.
- HOWON! CZY TY DO RESZTY ZWARIOWAŁEŚ?! JAK MOŻESZ TAK MÓWIĆ! DLACZEGO CHCIAŁEŚ UDERZYĆ DZIEWCZYNĘ! PYTAM SIĘ, DLACZEGO?! - wybuchnął lider.
Gyu masował policzek, wpatrując się w przyjaciela.
- PRZEZ SWOJĄ NIEZDARNOŚĆ SIĘ WYJEBAŁEŚ I WPADŁEŚ NA NIĄ! TO TWOJA WINA! ZAWIESZAM CIĘ, DOPÓKI SIĘ NIE ZMIENISZ! JUŻ SIĘ O TO POSTARAM! - kontynuował.
Przerażone dziewczyny stały obok i wpatrywały się w nich. Kim spojrzał na fotografów.
- Jeśli, w którymkolwiek magazynie, internecie lub portalu pojawią się zdjęcia tych dziewczyn, osobiście zjadę tę osobę i trafi ona do sądu! - oświadczył SungGyu.
Szatyn zdjął kurtę i dał przerażonej dziewczynie na głowę. W jego ślady poszedł inny członek zespołu WooHyun, który wręczył swoją bluzę JiEun. Obaj wyprowadzili dziewczyny na zewnątrz.
Czerwonowłosa wskazała na kuzyna, który zabierze je do domu. Szatyn z czerwonym już policzkiem wziął od wystraszonej dziewczyny telefon i wpisał swój numer, po czym zadzwonił, żeby zachować jej numer. Uśmiechnął się do niej pocieszająco, kiedy krewny jej przyjaciółki pozjeżdżał.
- Zdradzisz mi swoje imię? - zapytał.
- Lee KookYe - odparła zaskoczona, mając na głowie jego kurtkę.
- Spotkamy się jeszcze i dopilnuje, żeby cię przeprosił - przytulił ją delikatnie, a ona w momencie oblała się rumieńcem.
Zdziwiona szkarłatnowłosa odsunęła ich od siebie.
- Nie spotka się z wami nigdy więcej, teraz będzie miała przez was same problemy! - powiedziała zła, ale wysoki blondyn uderzył ją książką w głowę.
- Koniec tych kłótni. JiEun zostaw Kookie, jest starsza od ciebie, a to, co stało się w środku, to lepiej zapomnieć o tym. Teraz wsiadać - powiedział kuzyn czerwonowłosej.
- Oppa... - mruknęła, trzymając się za głowę i mając łzy w oczach.
- Jesteś SungGyu, co nie? Dziękuję za to, co zrobiłeś, zabiorę je do domu - pomógł dziewczynie wsiąść do samochodu.
Lee nie mogła się odezwać, siedziała obok przyjaciółki z opuszczoną głową i ściskając komórkę. Chciała o tym zapomnieć, ale zarówno kurtka szatyna i jego spojrzenie, kiedy ją złapał. Myślała o tym bardzo długo, nawet kiedy pojawiła się w domu swojej przyjaciółki, była jak zahipnotyzowana. Natomiast, gdy przymykała powieki, widziała oczy Hoyi, który wpatrywał się w nią z gniewem, nienawiścią i furią. Ciągle się go bała. Bała się, że znowu przyjdzie i będzie jej grozić.
Nim się obejrzała, spędziła godzinę pod prysznicem i kuzyn jej przyjaciółki pukał do łazienki.
- Wstrzymuj się z tą wodą! - wrzasnął.
- Przepraszam! - odkrzyknęła i umyła się.

Kilka dni później...
KookYe nie sypiała za dobrze przez ostatnie nocy. Miała koszmary, w których pojawiał się ten furiat. Inaczej nie dało się go nazwać. W internecie huczało od plotek. Na jej szczęście, nikt nie zamieścił jej zdjęcia ani nie podał jej nazwiska.
Szatynka miała kilka dni do rozpoczęcia studiów, od tamtego incydentu ciągle myślała o SungGyu, który miał siny policzek właśnie przez nią. JiEun nie pochwalała myśli, żeby napisać do niego. Jednakże była młodsza i nie mogła decydować za przyjaciółkę.
Lee siedziała na ławce przy przystanku autobusowym. Odebrała dzisiaj z uczelni harmonogram i wykaz podręczników. Miała w uszach słuchawki i obracała w dłoni telefon, do którego był właśnie podpięty niebieski kabelek. Westchnęła i przymknęła powieki. Uśmiechnęła się lekko, widząc ponownie oczy Gyu. Otwarła oczy i odblokowała telefon. Wybrała numer do Kim'a i zaczęła pisać wiadomość. Hej, z tej strony KookYe. Wysłała po kilku sekundach wpatrywania się w wiadomość.
Nie musiała czekać długo, niemal od razu odpisał.
Hej! Co u ciebie?! Martwiłem się, że tyle nie piszesz.
Odpisała od razu.
Musiałam sobie trochę przemyśleć i poukładać. Za kilka dni rozpoczynam studia.
Również kolejna odpowiedź przyszła bardzo szybko.
Studia? Możesz powiedzieć, jakie i gdzie?
Widząc, że autobus już podjechał, czym prędzej wsiadła do niego i zajęła miejsce z tyłu. Już miała odpisać, kiedy do autobusu wbiegł jeszcze jeden pasażer i zajął miejsce tuż za nią. Miał na twarzy czarną maskę i okulary, a na jego głowie była zwyczajna bejsbolówkę, dlatego zwróciła na niego uwagę, aczkolwiek szybko przestał ją interesować.
Autobus ruszył i zatrzymywał się, co jakiś czas na przystankach. Na jednym z nich wszedł niezbyt miło wyglądający mężczyzna, który miał ręce w kieszeni i trzymał coś. Powiedział coś kierowcy, który od razu ruszył.
Chłopak, który siedział za nią, wstał i usiadł obok KookYe. Dziewczyna zdziwiła się i spojrzała na niego. Ten przyłożył jakby palec do ust, prosząc, żeby była cicho. Wtedy dostrzegła fragment siniaka na skraju twarzy, wręcz wyszczerzyła oczy.
Mężczyzna podchodził do każdego z pasażerów, mówiąc coś, a każdy z nich coś mu wręczali. Szatynka dostrzegła w jego dłoni nóż i wystraszyła się. Zamaskowany chłopak złapał ją za rękę i ściągnął okulary. Wtedy była już pewna, że to SungGyu. Wyjął jej z ucha słuchawki i schował jej telefon głęboko do torby. Zsunął z twarzy maskę i spojrzał na nią poważnie.
- Ufasz mi? - szepnął.
- Oppa... ja się boję - szepnęła przestraszona.
- Spokojnie. Obronię cię. Już ci obiecałem... - złożył delikatny pocałunek na jen czole.
- Jak to... - zdziwiła się.
- Nie czas na wyjaśnienia - rzucił szybko.
Przysunął ją bardzo blisko siebie i przełożył delikatnie jej nogę za swoją. Lee rumieniła się, ale ufała mu. Wpatrywała się w jego oczy jak zahipnotyzowana, a ich twarze dzieliły tylko minimetry.
Kiedy mężczyzna szturchnął w ramie Gyu, ten zamachnął się i łokciem przyłożył mu w szyje.
Kiedy złodziej znalazł się na ziemi, trzymając za szyję. Szatyn wstał szybko i kopnął jego dłoń, w której trzymał nóż. Ostrze znalazło się poza zasięgiem napastnika. Kilku nastolatków, którzy siedzieli na samym końcu, podbiegli do Kim'a i pomogli mu unieruchomić kryminalistę. Artysta wyciągnął rzeczy, które oddał pasażerom. Każdy z nich się ucieszył.
Nim się obejrzeli, pojawiła się policja i zabrała mężczyznę. Inni funkcjonariusze rozmawiali ze świadkami, którzy bez oporów opowiadali zaistniałą sytuację, która miała miejsce jakiś czas temu.
Gyu nie opuszczał dziewczyny nawet na krok. Kiedy pojawiła się karetka, ratownik dał szatynce coś na uspokojenie i otulił ją kocem. KookYe widziała to zmartwioną twarz Koreańczyka, to zazdrosną twarz. Uśmiechnęła się lekko rozbawiona jego zmianą nastroju.

Kiedy byli już wolni, SungGyu zabrał dziewczynę na kolacje. Tam zjedli coś ciepłego, dziewczyna ciągle się rumieniła, ponieważ ten całą drogę trzymał jej dłoń. Dopiero podczas posiłku, któremu towarzyszyła bardzo luźna atmosfera, ponieważ rozmawiali jak normalni ludzie, którzy dopiero się poznali. Łączyło ich naprawdę dużo, więc co jakiś czas kończyli sobie wzajemnie zdania. Dziewczyna nie traktowała go, jak gwiazdę popu, tylko zwyczajnego mężczyznę, którego bardzo polubiła.
Kątem oka dostrzegła zegar, który wisiał na ścianie nieopodal. Wzdrygnęła się, a uśmiech z jej twarzy zniknął. Wyciągnęła z torby telefon, na którym było pełno nieodebranych połączeń i nieprzeczytanych połączeń. Westchnęła, po czym przeprosiła chłopaka i udała się na bok, by zadzwonić do przyjaciółki. Nim ta zdążyła wybuchnąć, ponieważ były umówione na spotkanie, opowiedziała jej wszystko.
- No dobrze, wybaczam ci - powiedziała JiEun.
- Niedługo wrócę do domu, obiecuje – odparła.
- Niech stracę. Poproś SungGyu, żeby cię odprowadził. Nie chce słyszeć „ale” - powiedziała stanowczo.
- Okey. Do zobaczenia w domu - pożegnała się i wróciła do stolika.
Szatyn wpatrywał się w nią zmartwiony i zaciekawiony. Natomiast dziewczyna miała na twarzy delikatnego rumieńca oraz spoglądała niepewnie w bok. Czuła się trochę niezręcznie prosząc go, by ją odprowadził.
- SungGyu-Oppa... - mruknęła.
Słysząc jej słodki i niezdecydowany głos, coś ukuło go w serce, aczkolwiek nie pokazał tego po sobie. Zastanawiał się nad tym, co chce powiedzieć jego towarzyszka. Jej akcent sprawiał, że jego serce dygotało w każdą stronę.
- S-słucham cię – odparł.
- Ten... Jest już późno, a wszyscy się o mnie o martwią, ponieważ nie znam okolicy i mogę się zgubić lub coś gorszego. Czy mógłbyś mnie odprowadzić?! - ukłoniła się nisko, zaciskając powieki.
Zdziwiony Gyu westchnął, oczekiwał czegoś innego. Nawet nie wiedział czego, ale wstał i podniósł ją delikatnie, żeby spojrzeć na jej zakłopotaną twarz. Widząc jej niewinność i zawstydzenie, złożył delikatny pocałunek na jej czole.
Lee wyszczerzyła wręcz oczy i wpatrywała się z niedowierzaniem na chłopaka, a raczej jego usta, kiedy się odsuwał. Czuła na swojej twarzy ogromne wypieki, które towarzyszyły czerwieni na jej policzkach.
- Głuptasie, przecież to nic takiego. Zrobię to z ogromną przyjemnością - zaśmiał się cicho.
- SungGyu-Oppa... - szepnęła.
- Proszę cię, mów do mnie po imieniu lub po prostu Oppa - uśmiechał się do niej szeroko.
- Dobrze... Oppa - uśmiechnęła się lekko.
Kim zapłacił za posiłek, zostawiając odpowiednią sumę pieniędzy na stoliku i w dodatku napiwek dla kelnera. Założył na twarz okulary. Niestety był gwiazdą i musiał się ukrywać. Pomógł swojej towarzyszce ubrać swoją bluzę, po czym złapał ją za rękę i opuścił z nią restaurację.
Kookie rumieniła się, ale była zabsorbowana zapachem jego bluzy, że nie zauważyła, kiedy zamiast się zatrzymać, szła dalej, wychodząc na jezdnię. Koreańczyk pociągnął ją mocno do siebie, przez co wylądowała na jego torsie, co wyrwało ją z transu. Spojrzała na złą twarz chłopaka.
- Co ty robisz?! Życie ci niemiłe?! - uniósł się.
- Ja... Prze-praszam - odparła wystraszona i roztrzęsiona.
Widząc, co sprawił jego podniesiony głos, szybko ją przytulił i westchnął.
- To ja przepraszam - zacisnął dłonie na jej plecach.
- Oppa – szepnęła.
Artysta uniósł głowę i uśmiechnął się lekko.
- Chodź. Zielone - oznajmił i pociągnął ją za rękę.
Kiedy znaleźli się po drugiej stronie, rozejrzał się.
- To teraz pani prowadzi - śmiał się.
Dziewczyna lekko pociągnęła go w odpowiednią stronę i prowadziła go do swojego domu, a raczej mieszkania kuzyna jej przyjaciółki. Rozmawiali trochę, nie zwracając uwagi na otoczenie, którego temperatura zaczęła spadać.

Po kilkunastu minutach znaleźli się w odpowiednim miejscu, nie puszczając swoich dłoni. SungGyu ściągną okulary i spojrzał jej w oczy. Ta zrumieniła się i chciała wejść do środka, ale szatyn pociągnął ją do siebie, tak że znalazła się w jego ramionach. Uniosła głowę, żeby spojrzeć na niego. Nie było dane jej nic powiedzieć, ponieważ delikatne i zimne usta spotkały się z jej wargami. Szatynka wyszczerzyła już po raz kolejny oczy. Z początku chciała go odsunąć, ale ulegała z każdą chwilą jego pocałunkom. W końcu zaczęła nieśmiale je odwzajemniać, czując wypieki na swoich twarzy.
W końcu odsunęli się od siebie. Oboje byli zakłopotanie i zawstydzeni. Lee rzuciła krótkie, przepraszam razem z pożegnaniem się i wbiegła do środka, od razu zamykając się w pokoju.

***
Tak wiem. Gifek od dupy, ale ja tak kocham tego wariata, że nadrabiam drugi sezon.
Tym oto postem rozpoczęliśmy "Tydzień Gyu". Polega to na tym, że tylko w tym tygodniu będą pojawiać się posty z tym idolem. Tym razem specjalnie jest to dla Kookie/ChinGyu. Trzy rozdziały nie więcej. Jestem w trakcie edycji drugiego, nie będę zdradzać tego, co się wydarzy ♥
Oczywiście zamiast rozdziałów, mogą być one-shoty. Jednak to wszystko się okaże.
Mam nadzieję, że mojemu kochanemu Żeleczekowi się spodoba. ♥♥♥♥

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że dla mnie :3 Dziękuję <3.
      A teraz co do opowiadania, wiesz, że bardzo mi się podoba? Taki Sunggyu, taki romantyczny i słodki. Omona a jeszcze jak ratuje mnie dwa razy <3. Chociaż ja też nie widzę Hoyi takiego wybuchowego (bardziej chyba Sungyeol'a, a tym bardziej ich menadżera XD). Ale mimo wszystko czuję się jakbym był w niebie. Najpiękniejsze opowiadania, itp są właśnie z tym debilem *q*.
      Dziękuję za napisanie i czekam niecierpliwie na next <3.

      Usuń
    2. Kochanie. Przeczytasz następny to się dowiesz.
      Ogromną mam radość, że się podoba. Sungyeola prosze mi zostawic. ❤
      Gyu, Gyu, Gyu. Napisz mi tego JHopa!

      Usuń
  2. Łał... to było. Brak mi słów, choć trochę dziwne że tak szybko ją pocałował a ona tylko zwiała. Ja to bym tak przywaliła że idola musieliby szukać w kosmosie :P
    I dziwne było też to ż ten drugi idol tak wybuchł, w końcu muszą dbać o swój wizerunek... Ale oprócz tego bombowe. Czekam na nexta z zniecierpliwieniem i mam nadzieję że będzie na równie wysokim poziomie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że Hoya? Hoya wygląda jak nerwus i jak mój kolega ze szkoły, którego nie chce na oczy widzieć. Wszystko zostanie wyjaśnione w drugiej części. Przypominam, są tylko trzy rozdziały.

      Usuń
  3. Zastanawia mnie czemu Hoya tak wybuchnął, ale tak to chyba nie mam zastrzeżeń. Ogólnie uroczy, kochany scenariusz. Mam nadzieję, dodasz tam trochę pikanterii :V B)
    Dużo~ weny, no i hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Fisiu ♥
      Wyjaśnię w kolejnym rozdziale dlaczego tak się zachował. Również zachowanie SungGyu. Dojdzie do pikanterii, oj dojdzie.
      Dziękuję bardzo.

      Usuń
    2. To się cieszę, bo uwielbiam spory między bohaterami! I teraz się zastanawiam nad ich zachowaniem. No cóż pozostaję mi tylko czekać.
      A tak w ogóle co do mojego supi dupi~ comebacku to chyba go przyśpieszę B)

      Usuń
    3. Fisiu, Fisiu, Fisiu wróci dzięki mnie?!
      Cudo. Cudo. Cudo. Kocham cie cukiereczku ❤

      Usuń
  4. No więc tak... Sory, że dopiero dzisiaj piszę komentarz. Przeczytałam już wczoraj, ale wiesz jak to jest z moimi komentarzami (poza tym nie bardzo ogarnęłam o co chodzi z tym "pierwsze miejsce dla żeleczka", a potem mi się rozładował telefon -,-')
    Wcześniej się właśnie zastanawiałam o co chodzi z tym "Tygodniem Gyu" i dopiero dzisiaj zorientowałam się, że przecież w INFINITE jest SungGyu. (Dobra. Pomijają moją nieogarniętą osobę...)
    Idealnie trafiłaś tym opowiadaniem w mój gust, ponieważ *długa, nudna historia nadchodzi* O INFINITE wiedziałam tyle, że mają zajebistą piosenkę "Bad", mieli koncert w Polsce i tyle, że jego członkiem jest Hoya (jedyny, którego zapamiętałam ze wszystkich członków xD). A w piątek dowiedziałam się, że jedna z moich koleżanek z klasy jest kpoperką! Jej xD I słucha właśnie INFINTE, więc ona obiecała, że "zapozna się z BTS i EXO", a moim zadaniem było "zapoznanie się z INFINITE". Także dziękuję :)
    Spoko. To teraz pora na "komentarz właściwy":
    Według mnie (ale to może być tylko moje zdanie i żeby nie było to nie jest krytyka) akcja potoczyła się trochę za szybko. No bo co, widzą się pierwszy raz w życiu, mija dzień *albo ileś tam dni, bo dokładnie nie pamiętam* i bam! pocałunek? No ale nie wnikajmy xD
    Po drugie to Hoya serio jest taki wybuchowy czy tylko nadałaś mu taki charakter w tym opowiadaniu?
    Po trzecie będzie kolejny rozdział, prawda? To było rozdziałowe opowiadanie? Ej, no ale chyba tam było gdzieś wspominane, że będzie drugi rozdział, hmm? *przewija stronę do góry* O! Będą nawet trzy xD A to spoko. Ej, no nie szarżuj mi tu z tym, że nie będziesz zdradzać - już mi piszaj co będzie dalej ;D Plosę~
    Haha xD Nie wiem czy to było celowe, ale teraz zauważyłam, że napisałaś "Żeleczekowi" Nawet nie wiem co mnie w tym śmieszy, ale... Nieważne, mnie nie ogarniesz ;)
    No więc kończąc wiem, że nadużywam emotikonek, podobało mi się, czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o szczerą opinię.
Każdy komentarz bardzo motywuje <3

Theme by Ally