31.12.2015

Friends? Enemies? Lovers? #7

 
Księżyc wisiał wysoko na niebie, oświetlając leśne ścieżki i parę przyjaciół z dzieciństwa. Przemierzali właśnie ostatni dystans dzielący ich od domku dziewczyny. Na jej ramionach znajdowała się kurtka chłopaka, podarował jej ją, kiedy dostrzegł, że blondynka ma za cienką kurtkę. Bardzo chciał ująć jej dłoń, ale powstrzymał się. Spoglądał na nią, jego serce biło szybciej. Kiedy przyłapywała go na tym, szybko odwracał głowę, sprawdzając czy gdzieś nie czai się niebezpieczeństwo.

YuKi zatrzymała się przed drzwiami do domku, z którego dobiegał straszny hałas. Zico był wściekły i na MyungSoo i Jin'a. Na L'a, że ćpał znowu i próbował się dorwać do Lee, a na drugiego, że pozwolił jej wyjść i jeszcze nie wróciła.
- Chyba lepiej będzie, jak tutaj się pożegnamy – stwierdziła.
- Masz rację – odparł, spoglądając na nią. - Muszę jeszcze znaleźć YoungJae.
- Jest tu z tobą? - zdziwiła się.
- Opowiem ci wszystko, kiedy będzie odpowiednia pora – uśmiechnął się.
Blondynka oddała mu jego własność. Wtedy z domku wyszedł ByungHun, krzycząc, że wychodzi jej szukać. Widząc kuzynkę, już chciał się odezwać, ale po chwili dostrzegł JunHong'a. Dosłownie zaczął się gotować ze złości.
- Hoonie... - jęknęła.
- Ty skurwysynie... - warknął i uderzył go z całej siły z pięści w twarz.
Blondyn upadł na ziemię. Podniósł się i zaczął masować obolały policzek. Całe zamieszanie zainteresowało pozostałych.
- Hoonie! Przestań! - krzyknęła, widząc, że ten jeszcze nie skończył i kroczył w stronę młodszego.
- Tak pięknie to nie ma. Zraniłeś ją za bardzo! - krzyknął.
- Tak, wiem. Należy mi się mocne lanie za to. Zasłużyłem – powiedział pewnie.
- Zelo! - krzyknęła blondynka.
Wszyscy spojrzeli na nią, ale Hoonie zignorował ją i uderzył chłopaka znowu. Ten stoczył się na ziemię. Chciał dokończyć dzieła, kiedy to YuKi podbiegła do nich i klęknęła obok Choi'a i zasłoniła go sobą.
- Hoonie, błagam... przestań – jęknęła.
Zdziwiony Lee się odsunął. Po chwili namysłu doszło do niego, że przesadził. JunHong był ledwo przytomny, a jego kuzynka płakała. Westchnął zrezygnowany i pozwoliłby Jin i Zico zabrali go do domku. YuKi szybko opatrzyła mu rozdartą brew i wargę. Siedziała na łóżku, spoglądając na niego przez łzy. Wiedziała, że na jego policzku zostanie spory ślad. Czuła ogromne poczucie winy. Gdyby odważyła się zasłonić go przed zdenerwowanym krewnym, nie byłoby tego.
- JunHong... przepraszam... - szepnęła.
Do pomieszczenia wdarły się pierwsze promienie słońca. Dziewczyna była tak słaba i zmęczona, że usiadła na ziemi i położyła głowę na łóżku. Zasnęła, trzymając rękę chłopaka.
Kiedy blondyn się obudził, był zdezorientowany. Rozglądał się po pomieszczeniu, poszukując wzrokiem czegoś konkretnego. Nieświadomie przy tym ściskał dłoń blondynki. Po chwili poczuł ciepło jej dłoni i spojrzał na nią. Nie widział jej twarzy przez włosy, ale doskonale wiedział, że płakała przez sen.
- YuKi... - potrząsnął ją.
Lee podniosła lekko głowę, spoglądając zaspanymi oczami na poobijaną twarz chłopaka. Szepnęła cicho jego imię, po czym rzuciła się na jego szyję, przepraszając, że do tego doszło. Ten nie miał jej tego za złe. Należało mu się nawet więcej.
- Nie mów tak – pociągnęła nosem.
- No dobrze – objął ją szczelnie ramionami.
- Przepraszam... - powtórzyła.
- Dobra wystarczy – powiedział i odsunął ją.
Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się, co wywołało na jej twarzy rumieniec.
- Jeszcze raz mnie przeprosisz, a nie ręczę za siebie.
Tysiące myśli zaczęło się kłębić w jej głowie. Nie zraniłby jej. Więc, co by zrobił. Twarz blondynki zaczęła być jeszcze bardziej czerwona. Chodziło mu, że pocałowałby ją. Wtedy złożył delikatny pocałunek na jej czole. Nie wiedziała, jak zareagować. Z transu wyrwał ją Hope, który chciał dostać się na łóżko i miauczał przy ty. Wzięła go na ręce i łożyła na łóżku. Ten zwinął się w kłębek na nogach chłopaka.
- A to kto? - zaśmiał się Choi.
- Hope. Znalazłam go tutaj, ale nikt nie zgłosił po niego. JiHo pozwolił mi go zatrzymać – odparła.
- A JiHo jest dla ciebie...? - zapytał.
Bardzo chciał poznać odpowiedź na to pytanie. Czuł się dziwnie w środku, słysząc bicie własnego serca.
- JiHo jest dla mnie jak brat. Tak, jak brat. Takiego bym chciała od zawsze, ale niestety wiesz, jak mnie Bóg pokarał – spojrzała w bok.
- Nie wracajmy do tego – załapał ją za dłoń. - Usiądź normalnie.
Blondynka posłuchała go i usiadła normalnie. Wtedy do pokoju weszła KookYe i Hoonie. Widać było, że koszykarz był zakłopotany.
- No więc... - zaczął starszy, ale szatynka uderzyła go w brzuch łokciem. - No więc, chciałem cię najmocniej przeprosić – skłonił się nisko.
Zelo odsunął dziewczynę i podszedł do jej kuzyna. Złapał go za ramiona i podniósł.
- Jak mówiłem, należało mi się. Jesteśmy kwita – powiedział pewnie.

~*~
Blondynka siedziała z przyjaciółmi w pociągu, a raczej spała. Oparła głowę o ramię Zico i spała tuląc się do jego ramienia. JunHong spoglądał na nich zazdrosny, ale zawsze spoglądał zza okno i uspokajał się. Kiedy tylko JiHo wyszedł zadzwonić do wytwórni, zajął jego miejsce, a śpiąca blondynka szybko się wtuliła w niego. Do jej nosa dotarł miły zapach, aż bardziej przysunęła się do niego. KookYe spoglądała na nich z ogromną czułością i zaśmiała się cicho. Wyglądali jak para gołąbeczków.
Kiedy Zico wrócił, spojrzał na młodszego krytycznie i usiadł na poprzednim miejscu Choi'a. Spoglądał na śpiącą przyjaciół i uśmiechnął się po chwili. Parę dni temu, kiedy zgubiła się w lesie, musiała wiele przemyśleć. Jedną z nich było wybaczenie chłopakowi. Sam nie wybaczyłby mu, ale nie znał go na tyle, co ona.
Pociąg zatrzymał się i Woo powiedział blondynowi, żeby jej nie budził, tylko zaniósł do samochodu. Dziewczyna mało sypiała, więc teraz mogła trochę odespać. Chłopak wziął ją na ręce, trząchając ją mocno, żeby nie upadła i zaniósł do samochodu.
- Usiądziesz z nią z tyłu? Powieziemy cię – zaproponował Zico.
- Nie będę zawalać miejsca? - zadziwił się.
- Jin jedzie z MyungSoo i KookYe, ponieważ mieszkają w pobliżu. Ty mieszkasz obok nas, więc wsiadaj z nią – otwarł drzwi na tylne siedzenie.
Choi przytaknął głową i wsiadł z dziewczyną. Położył jej głowę na swoich kolanach i zapiął pas, po czym głaskał ją po włosach. Hoonie nie odzywał się, tylko słuchał muzyki przez słuchawki. Zbliżały się święta, więc jak co roku YuKi przychodziła do niego i jego ojca, ponieważ nie utrzymywała kontaktu z rodziną. Tylko spędzała trochę czasu z babcią. Zawsze razem do niej przyjeżdżali na ciasto, tak też miało być w tym roku.
JiHo wpuścił wszystkich do mieszkania i zaprowadził gościa do pokoju współlokatorki, żeby położył ją na jej łóżku.
- Mogę z nią zostać? - zapytał JunHong.
- Jeśli chcesz – mruknął starszy i wyszedł.
Zelo usiadł na łóżku i głaskał jej policzek, aczkolwiek jego policzek nie wyglądał najlepiej i jeszcze pobolewał, ale zapomniał o bólu, będąc przy niej. Kiedy ta się obudziła, spanikowana spadłą z nim z łóżka. Ich twarze dzieliły minimetry, a kolano blondynki znajdowało się niebezpiecznie blisko krocza chłopaka. Oboje obficie się rumienili.
- Prze...prze...praszam – mruknęła.
JunHong odetchnął cicho i pocałował ją w policzek. Jednak ta ciągle wpatrywała się to w jego oczy, to w usta. Jej zachowanie trochę zaskoczyło blondyna. Po chwili spiął się i delikatnie musnął jej usta. Źrenice YuKi poszerzyły się gwałtownie. Nie wiedziała co zrobić, a ich usta stykały się. W końcu się odsunęła i usiadła między jego noga. Jej policzki zakrywały obfite rumieńce.
- Prze...przaszam – jęknęła.
- To ja przepraszam. Dla ciebie to za wcześnie. Poczekam, tyle ile będę musiał – przytulił ją szybko.
- Przepraszam – mruknęła, wtulając się w niego.
- Pójdę już. Zostawiłem siostrę samą z kolegą – mruknął.
Blondynka przytaknęła i odsunęła się. Wstała z ziemi i poszła odprowadzić go do drzwi. Czuła na swoich plecach wzrok współlokatora i kuzyna. Przez chwilę poczuła dziwny impuls zrobienia im na złość i cmoknęła Zelo w policzek. Słyszała odchrząknięcie kuzyna, przez co z twarzy gościa zniknął uśmiech.
- Zadzwonię – oznajmił, wychodząc.
YuKi, zamknęła drzwi za chłopakiem i spojrzała pytająco na przedstawicieli płci brzydszej.
- Co? - mruknęła.

Choi wrócił do swojego mieszkania, przez chwile czuł się dziwnie niespokojnie. Wszędzie było ciemno, tylko w pokoju jego siostry paliło się światło. Nie było go kilka dni, więc mógł się spodziewać naprawdę dużo. Zostawił torbę przy drzwiach do swojego pokoju i wszedł bez pukania do pokoju siostry. Widok, jaki zastał, sprawił, że ugięły się pod nim kolana. Jego przyjaciel zabawiał się z jego siostrą.
- Hyuuuungggg – warknął.
Jego siostra spojrzała na niego i rzuciła w jego stronę poduszką. Zdezorientowany blondyn wrócił do swojego pokoju i rzucił się na łóżko. Wyciągnął komórkę i zaczął pisać z dziewczyną. Ta powiedziała mu, że mimo wszystko Hoonie nie jest zadowolony. Umówili się za kilka dni na spacer po parku, po czym JunHong poszedł wziąć prysznic.

~*~
Blondynka siedziała na murku, kiedy Zelo popisywał się przed nią na deskorolce. Mimo że mieli już po dwadzieścia sześć lat, zachowywali się tego dnia jak dzieci. Lee klaskała w dłonie, kiedy wykonał coś dla niej skomplikowanego, a kiedy upadł podeszła do niego i kucnęła, patrząc na niego zmartwiona.
- Spokojnie, nic mi nie ma – zaśmiał się, siadając normalnie na ziemi.
- Wstawaj, jest mokro przecież – podniosła się.
- A tam, przesadzasz...
- Będziesz chory – przerwała mu.
Chłopak posłusznie wstał i wziął do jej ręki deskę, a drugą złapał dziewczynę. Pociągnął ją w stronę barku, w którym oboje pracowali. Przez najbliższy tydzień miał być zamknięty przez nadchodzące święta.
- Zico chciał mi zabrać telefon – powiedziała nagle.
- Czemu?
- Bo za dużo z tobą rozmawiam – spojrzała na niego, uśmiechając się.
- Przesadza – zaśmiał się i wpuścił ją do lokalu.
Zelo zaczął kicha, kiedy tylko wszedł. Zdążył zasłonić dziewczynie usta ręką, żeby nie powiedziała „a nie mówiłam”. Poszli się przebrać i rozpoczęli pracę.
Choi uważnie obserwował dziewczynę i jej klientów, którzy zachowywali się zbyt natarczywie wobec niej, ale ta zawsze potrafiła wyjść z sytuacji. Jednak tuż przed zamknięciem jeden z klientów zaczął się dobierać do Lee. Przycisnął ją do ściany, trzymając za nadgarstki. YuKi czuła z jego ust ten odór alkoholu i aż odwróciła głowę.
- Oppa! - krzyknęła.
Niestety z tego pomieszczania nie było widać baru, więc nie zobaczyłby jej. Kiedy chłopak znalazł się obok, uderzył mężczyznę i zawołał szefa, przytulając dziewczynę. Właściciel razem z YoungJae wyprowadzili pijaka.
- W porządku? - zapytał.
- Tak, dziękuję ci – uśmiechnęła się lekko. - Muszę do łazienki – oznajmiła, wymijając chłopaka.
Blondynka weszła do łazianki i zamknęła drzwi na klucz. Ostatnie dni dały jej wiele do myślenia. Ciągle myślała o chłopaku. Jego oczach, ustach i dłoniach, które ją wspierały. Zamknęła oczy i oparła głowę o lustro. Oddychała powoli i spokojnie. Kiedy zorientowała się, ile siedzi w łazience wyszła, a przechodzący szef oznajmił, że ma się ubierać, ponieważ już zamykają na dziś. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i stała już gotowa przy drzwiach. Podszedł o niej JunHong i uśmiechnął się pocieszająco, ale po chwili odwrócił się i kichnął znowu.
- Mówiłam, że będziesz chory – mruknęła.
- Czekałem, aż to powiesz – zaśmiał się.
Kiedy mężczyzna zamknął drzwi wejściowe, spojrzał na swoich pracowników. Wręczył im nie tylko premie świąteczną, ale i prezenty, które przyniosła jego żona. Jak się okazała była przy nadziei w siódmym miesiącu. Choi dostrzegł czuły wzrok blondynki i uśmiechnął się lekko.
- JunHong, odprowadzisz YuKi? Jest już dosyć późno – zapytał.
- Tak, nie ma problemu – zaśmiał się.
- Dobrze. Wesołych świąt – powiedziała i spojrzała na przyjaciela. - Idziemy?
- Tak. Wesołych świąt.
- Jak dobrze, że już się nie kłócicie – zaśmiał się Jae i szef. - Wesołych świat.
Blondyn szedł chodnikiem wraz z dziewczyną, kiedy to złapała go za rękę. Chłopak zatrzymał się, gdy dzielił ich dystans wyciągniętych rąk. YuKi puściła jego dłoń i spojrzała na niego. Na jej policzkach były różowe rumieńce nie tylko z zimna, ale z innego powodu. Z nieba zaczął sypać biały puch, a przejeżdżający samochód zagłuszył wypowiedziane przez nią słowa. Źrenice chłopaka poszerzyły się gwałtownie. Wiedział, a raczej ledwo usłyszał jej słowa. Lee poczuła się zakłopotana i upuściła torbę z prezentem od szefa. Chłopak podszedł do niej szybko i położył ręce na jej policzkach, delikatnie muskając jej wargi swoimi ustami. Tym razem Lee nie odsunęła się. Położyła dłonie na jego torsie i odwzajemniła pocałunek. Kiedy odsunęli się od siebie, ich spojrzenia spotkały się.
- Też cię kocham – szepnął i przytulił ją.

5 komentarzy:

  1. To... Jakby uciąć ten kawałek z siostrą to to jest słodkie, ale... Czy tylko dla mnie seks z tą dziewczyną jest jak wykorzystanie seksualne niepełnosprawnej umysłowo? No niby wiem że jest już nibg zdrowa, ale... Nie. To chore. Nie kojarzy mi się dobrze. Ma zły smak. To zniszczyło cały urok tego rozdziału. Oprócz tego, wszystko fajnie. Końcówka bombkowa. Tylko to z siostrą jest fuu.
    Pozdrawiam,
    Hinai Namida

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Tak. Wiem. Poprawie ten rozdział. Przepraszam

      Usuń
    2. Nie ma co przepraszać. I poprawiać. Może to ja tylko tak uważam? Spoko. Szczerze, to to jest przecież wizja autorska. Ty piszesz o takim czymś, a inni o kazirodztwie (nie wiem czy dobrze napisałam) lub gwałcie grupowym.
      Spoczko, spoczko.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Hmmm... Sama nie wiem co napisać. To było takie... sweet :) Takie urocze że aż uśmiech sam się na usta pcha :) Jednak muszę przyznać rację Hinai Namidzie. Seks z dziewczyną, która ma trochę nierówno pod sufitem? To rzeczywiście wykorzystywanie seksualne niepełnosprawnej umysłowo.
    Ale tak to sweet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie. Ona juz wyzdrowiała. Ona tylko przeżywała śmierć rodziców.

      Usuń

Bardzo proszę o szczerą opinię.
Każdy komentarz bardzo motywuje <3

Theme by Ally