Otwarłam
powoli zaspane powieki, tuląc delikatnie poduszkę. Spoglądałam
tępawo w przestrzeń, czując łagodny podmuch wiatru. Nigdy nie
byłam rannym ptaszkiem. A wręcz byłam śpiochem. Mrugnęłam kilka
razy, wpatrując się w okno, za którym nie było zbyt ładnie, a
mianowicie z nieba spadały potężne krople wody.
Przeniosłam
swój punkt obserwacji na zegarek, po czym uśmiechnęłam się sama
do siebie. Usiadłam, odsłaniając sobie koszulkę, która swoją
drogą nie należała do mnie. Przetarłam dłonią zaspane oczu i
ponowie wtuliłam się w miękką pościel. Zaczęłam pod nosem
cicho liczyć. W końcu po krótkim odliczaniu mój telefon zaczął
wibrować i wydawać z siebie dźwięki. Odwróciłam się w stronę
drugiej szafki. Sięgnęłam po niego i od razu odebrałam połączenie
przychodzące.
-
Yeoboseyo? - zapytałam.
- Dzień
dobry, kochanie. Wyspana? - zapytał męski głos.
-
Wiesz, przecież, że nigdy nie jestem wyspana, kiedy wyjeżdżasz,
NamJoonnie – uśmiechnęłam się.
- No
wiesz ty co? Nie możesz, tyle spać - zaśmiał się.
- Ale
mnie kochasz – zapytałam ze nutką smutku w głosie.
-
Skarbie, tylko nie płacz – powiedział zakłopotany. - kocham
cie...
- Ja
ciebie też – zaśmiałam się cicho.
- Będę
wieczorem w domu, strasznie się stęskniłem – westchnął.
- Ja za
tobą też – odparłam zgodnie z prawdą.
- W
takim razie, będę na obiad – powiedział pewnie. - Kocham cię.
- Ja
ciebie też, Do obiadu – rozłączyłam się.
Odłożyłam
telefon na poprzednie miejsce i przesunęłam się na skraj łóżka,
opuszczając nogi na drewnianą podłogę. Po moich plecach przebiegł
nieprzyjemny i lodowaty dreszcz. Pokręciłam głową i wstałam,
kierując się do łazienki.
Od
niemalże roku mieszkałam w Korei Południowej razem z NamJoon'em.
Nie opuścił mnie, po poznaniu mojej historii i nawet zaakceptował
to, kim jestem. Stara się utrzymać mnie przy sobie, stając niemal
na głowie i nawet zamieszkał ze mną. Raczej to ja z nim
zamieszkałam, ponieważ on kupił te mieszkanie. Zabronił mi płacić
za cokolwiek, jednak bez jego wiedzy dokładam się do rachunków i
zakupów. Kiedy jest w trasie, wszystko jest na mojej głowie, ale
miewałam gorzej. Może i nawet wie. Pracuję i studiuję. Praca
lekka i przyjemna, miejsce również bardzo przyjemne, a mianowicie
Narodowa Bibliotek Publiczna. Z początku myślałam, że tutejsi
ludzie nie zaakceptują mnie, ale przeliczyłam się. W pozytywnym
znaczeniu. Mam tu naprawdę miłą opiekę. Również na studiach
jestem lubiana, a nawet i podrywana. Czego nie mogę powiedzieć
NamJoon'owi, ponieważ jest okropnym zazdrośnikiem. Zdarza mu się
nawet okazywać to przy chłopakach z zespołu, kiedy przychodząc na
obiad. Jego zachowanie bawi wszystkich.
Wracając
do głównego wątku, w tym „nowym świecie”. JiKyo stała się
dla mnie siostrą, która nie upokarza mnie na każdym kroku. Jej
rodzina stałą mi się bardzo bliska, w końcu tyle z nią
przeszłam. Jednak odmówiłam, kiedy powiedzieli, żebym nazywała
ich rodzicami. Mimo wszystko byli tak uparci, że przez pewien czas
tak musiałam ich nazywać. Skończyło się na zwrotach
grzecznościowych i imionach. Nie to, że zapomniałam o mojej
prawdziwej rodzinie. Kontakt jest rzadki i delikatny. Do tej pory
pamiętam, jakie było moje życie. Zbliżały się święta, więc
miałam wybrać się po prezenty, przecież to moja rodzina ta, która
obiecała się zmienić dla mnie.
Weszłam
spokojnie do łazienki, gdzie od razu pozbyłam się swoich ubrań i
weszłam pod prysznic. Po dokładnym umyciu swojego ciała, owinęłam
się ręcznikiem. Nagle poczułam te denerwujące mrowienie w nosku i
po chwili kichnęłam, odruchowo zasłaniając rękami nos i usta. W
tym samym momencie usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.
Wystraszona spojrzałam na lustro, na którym zaczęły pojawiać się
pęknięcia. Kiedy wysunęłam dłoń w jego stronę, runęło do
umywalki. Przestraszona cofnęłam się aż do ściany. Po chwili
uspokoiłam się i westchnęłam.
-
NamJoon będzie zły – skomentowałam.
Wróciłam
do pokoju, gdzie ubrałam jasne jeansy na błękitną bieliznę oraz
białą koszulkę z nadrukiem. Lubię proste rzeczy, chociaż czasem
chciałam ubrać coś ładnego. Westchnęłam i ruszyłam do
łazienki, żeby zebrać całe szkoło, które zostało po lustrze.
Zabrałam całe szkło do miski i poszłam do kuchni. Nagle w odłamku
lustra mignęła mi para krwisto czerwonych oczu. Odruchowo
odrzuciłam miskę i cofnęłam się. Ostatnio budzę się w nocy i
miewałam koszmary. Teraz jeszcze bujna wyobraźnia. Uprzątnęłam
wszystko i poszłam się ubrać do wyjścia. Zabrałam rzeczy do
torby i wyszłam spotkać się JiKyo.
Kiedy
mieszkałam w Polsce, nie miałam niczego. Nawet wolności
prywatności. Jednak nie chce już wracać do przeszłości. Jestem
szczęśliwa tak, jak jest.
~*~
I tak wiem, że nikt tego nie czyta, ale mam nadzieję, że wstęp się komukolwiek spodobał.
Ja czytam i wstęp mi się podoba. Pierwszy raz taki napisałaś i NamJoon to grzeczny i posłuszny piesek jak na smyczy. Marzenie każdej panny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Tak. Opowiadanie "Innocence" zalicza się do okruch życia, to znaczy, że będzie to strasznie delikatne. Ogólnie przedstawiam ich w tym opowiadniu troche inaczej od rzeczywistości.
UsuńDobra będę pisała po raz drugi bo pierwszy raz (przed chwilą) coś źle klinęłam i się nie wysłał.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że prolog bardzo mnie wciągnął i jestem ciekawa o co w tym tak naprawdę chodzi. ^-^ Namjoon wydaje mi się odpowiedzialnym, ale nieco nieszczęśliwym mężczyznom, tak samo jak główna bohaterka. Mam jednak nadzieję, że mylę się w swoich rozmyśleniach.
Teraz pozostaje mi czekać na pierwszy rozdział i życzyć dużo weny :3
Wraz z twoim komentarzem, moge dodać pierwszy rozdział. Tak jest gotowy. Nie zajął mi sporo czasu, a bardzo mi się podoba.
UsuńOni są szczęśliwi, tylko jak NamJoon wyjeżdża to tęsknia, bo naprawdę im na sobie zależy. Czytałaś Wonderning Soul? To prequel tego opowiadania.
Dziękuje za komentarz, kochanie. Mój obiekcie gwałtu.