Butterfly.
Siedziałem w samolocie, obracając w dłoniach prezent dla swojej dziewczyny. Chodziłem od sklepu do sklepu i starałem się znaleźć coś idealnego dla Śnieżki. Każdy sklep prezentował co innego, jednak nigdzie nie znalazłem tego odpowiedniego. Zacząłem tracić nadzieję, że zrobię jej niespodziankę. Kochała Japonię całym sercem, nie licząc mnie w tym przypadku. Bardzo chciałem zabrać ją ze sobą, ale nie miałbym czasu przez napięty grafik. Jednak kiedy uciekałem przed fankami, trafiłem do sklepu z wyrobami ze szkła. Rozejrzałem się po wnętrzu i wtedy go dostrzegłem. Szklana kula z umieszczonym w środku motylem, który miał potężne szmaragdowe skrzydła. Od razu pomyślałem o jej czach, które śmiały się co dnia.
Siedziałem w samolocie, obracając w dłoniach prezent dla swojej dziewczyny. Chodziłem od sklepu do sklepu i starałem się znaleźć coś idealnego dla Śnieżki. Każdy sklep prezentował co innego, jednak nigdzie nie znalazłem tego odpowiedniego. Zacząłem tracić nadzieję, że zrobię jej niespodziankę. Kochała Japonię całym sercem, nie licząc mnie w tym przypadku. Bardzo chciałem zabrać ją ze sobą, ale nie miałbym czasu przez napięty grafik. Jednak kiedy uciekałem przed fankami, trafiłem do sklepu z wyrobami ze szkła. Rozejrzałem się po wnętrzu i wtedy go dostrzegłem. Szklana kula z umieszczonym w środku motylem, który miał potężne szmaragdowe skrzydła. Od razu pomyślałem o jej czach, które śmiały się co dnia.
- Nie
baw się tyle, bo zepsujesz – mruknął nagle Jimin.
- Nie
zepsuje – burknąłem.
-
Powiedział Bóg Destrukcji – zakpił.
-
Uważaj, co mówisz! - warknąłem. - Może przynajmniej udawaj, że
ją lubisz!
-
Prawie mi patelnią przywaliła! To jaki mam być wobec niej?! -
wstał.
- Nie
trzeba było kłaść rąk, tam gdzie nie wolno! - również wstałem.
-
Chłopaki, uspokójcie się – podszedł do nas Jin. - Obaj macie
rację.
Szarym
zabrał mi prezent i odłożył go do pudełka, a Rudego zaprowadził
na swoje miejsce. Od razu obok mnie zjawił się Kookie. Uśmiechał
się szeroko. Chciałem spędzić czas razem z Pauline, tylko we
dwoje, ale Młody chciał wpaść na obiad. Zadzwonił do niej, kiedy
jeszcze siedzieliśmy w terminalu. Próbowałem odebrać mu telefon,
ale ten ciągle mi uciekał. Kiedy krzyczał, że się zgodziła,
usiadłem zrezygnowany. Nie mogłem mu zabronić, ponieważ on i
Śnieżka bardzo się lubią, a wręcz tratują się jak
rodzeństwo.
- Hyung
– szturchnął mnie.- Hyung.
-
Słucham Cię przecież – odparłem.
- Ja
będę jutro. Nie gniewaj się – uśmiechnął się.
-
Dzięki Ciastek – mruknąłem.
- Tylko
pamiętaj. Niech włos z głowy mojej Noony niespanie – zagroził
mi palcem, po czym oboje roześmialiśmy się.
Przymknąłem
oczy, już w myślach czując ten zapach obiadu i smak. Czy to będzie
barszcz jej dziadka? Może coś tradycyjnego z moich stron? Byłem
tak bardzo ciekaw, że cicho się śmiałem. Pauline wraz z Jin'em
często gotowała i nauczyła tradycyjnych dań koreańskich. Również
Pani Shin często nas odwiedzała i gotowała. Cała rodzina Shin
zaczęła traktować blondynkę jako przybranego członka rodziny.
Nagle ogarnęło mnie przerażenie i pustka. Obudziła się we mnie
„ta” pewność, że właśnie coś się stało. Otwarłem
gwałtownie oczy i pobiegłem do łazienki. Wyciągnęłam telefon i
sprawdziłem, czy znajdujemy się już w zasięgu. Zamrugałem kilka
razy i po chwili pojawiły się słupki, a wraz z nimi kilka
nieodebranych połączeń i wiadomość. Nadawcą była JiKyo.
„NamJoon-Oppa.
Pauline miała prawie wypadek. Ciągle płacze”. Dosłownie
poczułem, że w gardle utknęła mi gula. Nie zamknąłem drzwi,
przez co o środka wszedł zdziwiony Jin. Czułem jego wzrok na
sobie, jednak wsadziłem głowę pod kran i odkręciłem wodę.
Musiałem ochłonąć. Prawie, prawie, prawie. Mogło być
gorzej. Na pewno jest cała, na pewno! - powtarzałem sobie w
głowie.
- Co
się stało? - zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć tę nutę
zmatowienia.
-
Pauline prawie miała wypadek – odparłem, oddychając głęboko.
-
Spokojnie, za piętnaście minut lądujemy – poklepał mnie po
ramieniu i podał ręcznik.
-
Dzięki Stary – podziękowałem, wycierając twarz.
Siedziałem
niespokojnie w fotelu, przez cały czas. Byłem jednocześnie
wystraszony i zmartwiony. Nie mogłem uwierzyć, że coś mogło się
stać mojej Śnieżce. Nie mogło, po prostu nie mogło. Nie
wybaczyłbym sobie tego, że zostawiłem ją na tak długo i nie było
mnie przy niej. Zasłoniłem twarz dłońmi i próbowałem się
uspokoić. Jednak to nic nie dawało. Musiałem być przy niej. Jak
najszybciej mogłem.
Kiedy
samolot znajdował się już na ziemi i wszystko zostało załatwione
w terminalu, pożegnałem się z chłopakami i pobiegłem do
taksówki, podając od razu adres. Nagle dostałem wiadomość od
Jin'a.
„Prezent
masz w walizce zabezpieczony”. Na niego zawsze można było
liczyć, o ile nie postawiło się go w sytuacji, gdzie do wyboru
było jedzenie. Zawsze wybierał jedzenie. Odpisałem mu, że
dziękuję. To, co zrobił, było naprawdę na miejscu. Stukałem
nerwowo w tapicerkę, aż zobaczyłem zirytowane spojrzenie kierowcy.
Przestałem, zagryzając nerwowo wargę. W głowie odliczałem czas,
ile mi zostało do celu. Jednak jak, co wtorek, czwartek i piątek
wszystko mi się dłużyło. Sam się zirytowałem i oparłem głowę
o zagłówek.
Zapłaciłem
taksówkarzowi, wręczając mu od razu pieniądze z tekstem „reszty
nie trzeba” i pobiegłem do środka. Odblokowanie drzwi
wejściowych, następnie nie czekając na windę wbiec na trzecie
piętro i przejść przez korytarz. Zajęło mi to niewiele ponad
cztery minuty i biegłem do mieszkania, zostawiając torbę przy
drzwiach. Od razu podeszła do mnie JiKyo.
- Co
jej się stało? - zapytałem, nawet nie ściągając kurtki ani
butów. - Ji, powiedz mi!
-
Byłyśmy na zakupach. Czekałyśmy na zmianę świateł. Kiedy było
jeszcze czerwone dla pieszych i pomarańczowe dla pojazdów. Pauline
weszła na jezdnię z całkowitym przerażeniem na twarzy. Nie
zdążyłem jej złapać, kiedy kierowca myślał, że zdąży
jeszcze, nim zmieni się sygnalizacja. Gdyby nie jakiś mężczyzna,
byłaby w szpitalu – oparła, sama w to nie dowierzając.
- Jest
w sypialni? - zapytałem, zmartwiony jeszcze bardziej.
- Tak.
Tylko pierw się rozbierz – odparła, spoglądając mi w oczy.
- Ale?
- zapytałem, wiedząc, że o coś jeszcze chodzi.
- Nie
pytaj ją o prezent dla ciebie – burknęła i poszła do kuchni.
Przewróciłem
oczami. Taka jak zawsze. Myśli o mnie gorzej niż o Hoseok'u. Jednak
tu można się przejechać, bardzo go lubiła i w jego towarzystwie
dziwnie się zachowywała. A tak to władcza, pewna siebie i czasem
arogancka. Pokręciłem głową i pozbyłem się kurki i butów.
Wszedłem do sypialni i widząc ją siedzącą na oknie, od razu
podszedłem i ją przytuliłem.
- Już
jestem skarbie – szepnąłem.
-
NamJoon...? - spojrzała na mnie, a w jej szmaragdowych oczach
widziałem łzy.
- Tak,
wróciłem już – pogłaskałem ją po głowie.
Blondynka
rzuciła mi się na szyję. Zachwiałem się i upadłem plecami na
łóżko. Tuliłem ją mocno i złożyłem delikatny pocałunek na
jej czole.
- Już
dobrze jestem tu – szepnąłem. - Nie wybieram się nigdzie.
-
Yhym... - odparła.
- Mam
coś dla ciebie. Pozwolisz mi wstać? - zapytałem, unosząc ją
lekko.
Przytaknęła
i od razu usiadła obok. Poszedłem po walizkę, którą postawiłem
przy łóżku. Wyciągnąłem pudełko i spojrzałem na nią.
-
Zamknij oczka – poprosiłem.
Kiedy
wykonała moją prośbę, wyciągnąłem z pudełka szklaną kule ze
szmaragdowym motylem.
-
Otwórz – powiedziałem.
Powoli
otwierała powieki, a kiedy dostrzegła prezent, otwarła szeroko
oczy i pisnęła. Szybko zabrała kulę i obracała ją w dłoniach.
- Oppa,
to jest cudowne! - powiedziała i rzuciła mi się na szyję.
Zaśmiałem
się i głaskałem ją po plecach.
- Nawet
nie wiesz, ile się tego naszukałem – spojrzałem na nią i
pocałowałem ją delikatnie w usta.
- Też
coś mam dla ciebie – powiedziała.
- Nie
musiałaś – westchnąłem.
- Ale
mam – odłożyła delikatnie kule i pobiegła do komody.
Wyciągnęła
z komody kwadratowe pudełko, które mi wręczyła. Usiadłem i
ściągnąłem papier. Od razu wiedziałem, że zaczęły mi się
oczy świecić. Były to te słuchawki, które chciałem kupić
jeszcze przed wylotem, ale nie zdążyłem i musiałem się pogodzić,
że zostaną sprzedane. Wyciągnąłem je z pudełka, żeby
sprawdzić, jak działają z moją komórką. Pauline dosiadła się
obok, zabierając śmieci. Kiedy chciałem je założyć, złapała
mnie za dłonie i sama mi je założyła. Uśmiechnąłem się i
włączyłem jej ulubioną piosenkę. Dźwięk był cudowny i sama go
słyszała. Wtedy się uśmiechnęła i wtuliła się we mnie.
-
Dziękuję, skarbie – powiedziałem i odłożyłem wszystko na
bok.- Tylko nie wychodź już sama na ulicę – poprosiłem.
- Ale
ja nie weszłam z własnej woli na tę ulicę – powiedziała nagle,
spoglądając na mnie wystraszona.
- Jak
to...? - zdziwiłem się.
Już
chciała odpowiedzieć, kiedy do pokoju weszła szatynka.
-
Pauline, czy znowu masz jakieś fanaberie na punkcie swojego wyglądu?
- zamrugałem. - Nie ma lustra w łazience.
-
Spadło... Joonnie, przepraszam - opuściła głowę.
- Na
pewno je sama nie zrzuciłaś? - zapytała Ji.
- Ji,
wyjdź - powiedziałem.
Dziewczyna
posłusznie wyszła. Złapałem blondynkę za podbródek i uniosłem
go lekko, spoglądając jej w oczy.
- Nic
się nie stało - mruknąłem i pocałowałem ją delikatnie.
Odwzajemniła,
a we mnie znowu pojawił się ten płomień. Zacząłem pogłębić,
kiedy natchnęła mnie myśl i odsunąłem ją lekko.
- Czyli
nic nie gotowałaś? - zapytałem.
Wiem, przepraszam, że tak dawno mnie nie było :(. Ale to opowiadanie naprawdę mi się spodobalo! (Btw. Ja wciaz czekam na kontynuację Hobi'ego) To co teraz piszesz jest takie cudowne, romantyczne i akcja nie dzieje się szybko. Brawo ty, odwaliłas kawał bardzo dobrej roboty i jestem z ciebie bardzo dumna. Co to rozdziału - nic dodać nic ująć. Ciekawie jest czytać to co Rap Monster mysli i współczuję głównej bohaterce aż takiej obsesji na punkcie swojego wyglądu.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w pisaniu next'a! ❤
No, powiem ci, że mnie zaskoczyłaś. W pozytywnym sensie. ❤ to nie wiem ile będzie miało rozdziałów, ponieważ akcja będzie się działa przez święta i trochę dalej. Muszę napisać resident evil i muszę napisać HM#5. Do tego mam kilka os i nie wiem kiedy to wszystko pisac.
UsuńDziekuje za pozytywny komentarz i reakcje.
No to teraz pewnie ja Cię zaskoczę ;) Nie spodziewałaś się mnie tu, prawda?
OdpowiedzUsuńPrzez to, że mój telefon ma spaloną płytę główną, został mi ten qwerty, na którym nie mam jak mieć GG, a poza tym na laptopie nie mam jak wejść, bo nie mam nigdzie zapisanego swojego numeru. Także w sumie straciłyśmy kontakt.
No więc:
1. Fajny ten nowy szablon, ale kolory takie trochę emm... gryzące się? Nie wiem. Ogółem to fajny xD
2. Jakoś ten prawie-wypadek głównej bohaterki był dla mnie do przewidzenia xD Zawsze jest tak, że jest wszystko happy i nagle bum! i taki "zwrot akcji".
3. No ale i tak mi się podobało :)
4. "Innocence" jest takie lekkie, delikatne i weri romantiko xD
5. W sumie nie moje klimaty, ale jak już wspominam chyba 3 raz - aj lajk it xD
Dobra, muszę lecieć. Sory za beznadziejny komentarz. Plakat na jutro wzywa...
Pisałaś mi, że One-Shot podobał ci się, który jest prequelem do tego opowiadania.
UsuńWiem, z szablonem nastąpiła gwałtowna zmiana, ponieważ chciałam coś wiosennego. Tak ja o tej porze chce wiosenny szablon. Mi się kolory bardzo podobają. Innocence znaczy Niewinność, ale tu nie chodzi o zwykłą niewinność głównej bohaterki, ale o "efekty uboczne", które będą w innym rozdziale, ponieważ nie chce spojlerować. Tylko jedna osoba wie. Tak więc, nie gniewam się, że cie nie było bo sama trochę zaniedbałam bloga, ale nie powtórz już tego. Liczę, że nadrobisz pozostałe rozdziały i skomentujesz HM. ♥♥♥
Czemu ty mnie zmuszasz do pisania komentarzy? Nienawidzę tego robić. Wolę zdać raport w bardziej pozytywnej atmosferze 😩
OdpowiedzUsuńNo ale co do rozdziału. Jak zawsze uważam, że główna bohaterka jest zbyt delikatna. Gadałaś mi o tym i z tego co wiem po takich... Przeżyciach (?) To powinna mieć łeb na karku a nie przewrażliwienie na punkcie urody i nie wiadomo czego jeszcze.
No ale niech będzie. Często widuje takie bohaterki w opowiadaniach i się przyzwyczaiłam.
Kolejnym punktem jest oczywiście NamJoon. Nie wiem czy się stęskniłam za jego odsłoną wiernego pieseczka, czy nie, ważne że wykreowałaś ideał o którym marzy każda dziewczyna. Szkoda, że nie ja bo ja wolę lekkie konflikty w związku niż kwiatki, bratki, cukiereczki.
Wszystko co wymieniłam to naturalnie po prostu inne poglądy a z poglądami i gustami się nie dyskutuje bo to bez sensu.
Rozdział w końcu nie był przyśpieszony jak jakiś maraton. Wielki plus. Akcja dzieje się stonowanie i przyjemnie dla wyobraźni. Kolejny wielki plus. Lepsze opisy. Kolejny wielki plus.
Dziękuję za uwagę i wspominam z radością, że chcę vice versa, komentarzyki pod moimi scenariuszami.
Pozdrawiam 😘
Bohaterka taka nie jest. Wszystko wyjaśni się w kolejnym. Ukaże też jej charakter i nie tylko ❤
Usuń