25.05.2016

Innocence#2

 
Obudziłam się wtulona w NamJoon'a, który bawił się moimi włosami i z uśmiechem na twarzy spoglądał w stronę okna. Nie skończył się ten dzień, jak to chciała Ji. Wręcz przeciwnie. Zrobiliśmy to, czego nam zabroniła. Jednak nie mogliśmy bez siebie wytrzymać. Jego zawód do czegoś zobowiązuje, nie mogłam mu powiedzieć, że nie lubię jego pracy i tego, że ciągle wyjeżdża. Sama bardzo lubię jego głos i jego dzieła. Sam w ciągu ostatniego roku napisał wiele piosenek, które stały się hitem. Dla niego i jego zespołu.
Kiedy wpatrywałam się w niego przymrużonymi i zaspanymi oczami, spojrzał na mnie i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który z przyjemnością odwzajemniłam.
- Dzień dobry, Śnieżko – powiedział.
- Dzień dobry, Joonnie - uśmiechnęłam się i położyłam głowę bokiem na jego torsie.
- Zrobię śniadanie, a ty zostań tu - powiedział, siadając ostrożnie, żeby nic mi nie zrobić.
- Wolałabym jeszcze poleżeć - zasłoniłam się pościelą, kiedy blondyn skradł jeden pocałunek z moich ust.
- Wrócę, to poleżymy jeszcze, leniuszku - rozczochrał mi jeszcze bardziej włosy.
NamJoon usiadł na skraju łóżka i założył bokserki, które leżały na ziemi. Wyszedł z pokoju, wołając, że potem weźmiemy razem kąpiel. Położyłam się z powrotem, zasłaniając pościelą i sięgnęłam po pilot, którym włączyłam telewizor znajdujący się zaraz naprzeciwko łóżka. Leżałam nieco skulona, oglądając jakąś dramę, ale co chwilę spoglądałam w kierunku drzwi, skąd słyszałam odgłosy stukania, szurania, marudzenia i jęków. Przewróciłam oczami, śmiejąc się cicho pod nosem. Joonnie nie był najlepszy w kuchni, dlatego też ja dużo częściej gotowałam.
Kiedy wrócił z triumfalnym uśmiechem na twarzy, usiadłam, spoglądając na niego i na zawartość talerza, który trzymał w ręce. Na talerzu znajdowały się zwyczajne kanapki, przy których tak marudził. Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło i zaśmiałam się.
- Co się stało? - zapytał.
- Co zastane w kuchni? - odpowiedziałam mu pytaniem.
- No wiesz ty co! Trochę wiary we mnie! - wyrzucił w górę ręce, prawie upuszczając talerz.
- Wierze w ciebie przecież - zaśmiałam się.
Zostałam nagle uciszona przez jego usta. Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy, kładąc dłoń na jego policzku. Odwzajemniłam jego pocałunek. Blondyn usiadł obok, odkładając naczynie na szafkę i trzymając mnie blisko, nie przerywając pocałunku. Objęłam go za szyją i gładziłam delikatnie po karku.
Kiedy się odsunął, mruknęłam niezadowolona, że było to tak krótko.
- Pójdę po herbatę, zaraz wrócę - uśmiechnął się i odszedł szybko.
Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam jedną z kanapek. Spojrzałam na ekran telewizora, po czym omal nie udławiłam się pieczywem. NamJoon widząc, że nie potrafię złapać oddechu, odłożył szklanki i poklepał mnie po plech. Odetchnęłam i oparłam głowę o jego ramie.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony.
- Jimin i Kookie w dramie? Czemu mi nie powiedziałeś? - spojrzałam nieco w górę, żeby spojrzeć na jego twarz.
- Dzisiaj chciałem. Wieczorem idziemy na kolacje i potem na spacer - uśmiechnął się szeroko.
- Ty perfidny idioto – westchnęłam.
- Zapomniałaś dodać kochany - zaśmiał się i usiadł po drugiej stronie łóżka, po czym zaczął jeść kanapki.
Po skonsumowaniu posiłku, leżałam wtulona w jego bok, oglądając komedie familijną, a w międzyczasie śmialiśmy się i NamJoon głaskał moje ramie lub bawił się moimi włosami.
- Joonnie, co z tym lustrem? - zapytałam, odwracając się od ekranu i spoglądając na niego.
Obecnie klęczałam, podpierając się rękami, skierowana w jego stronę.
- Kupi się nowe - przyjrzał mi się uważanie, po czym położył mnie na sobie i przykrył pościelą. - Znowu masz problemy ze swoim wyglądem?
- Wiesz, odkąd nawrzeszczałeś na mnie z tego powodu, nie myślę o tym - rysowałam palcem wzorki na jego torsie.
- Czyli od kilku miesięcy. To, co takiego się stało? - zapytał, patrząc na mnie uważnie i głaskał mnie po tali.
Zmieszałam się. Nie widziałam, czy powinnam mu powiedzieć. Musiałam.
- Posmutniałaś - stwierdził nagle.
- Bo lustro spadło, kiedy kichnęłam. Jak sprzątałam, mignęła mi w odłamku para czerwonych oczu - wtuliłam się mocno w niego.
- Oj Śnieżko, to pewnie nic takiego - usiadł, tuląc mnie mocno do siebie. - Jakby nie było, poznaliśmy się przez coś magicznego, więc nie zdziwię się, że ta cudowna magia będzie nam towarzyszyć bardzo długo – mówił, spoglądając mi w oczy.
- Co rozumiesz, pod określenie „Bardzo długo”? - zapytałam.
- Wręcz „Na zawsze” - powiedział pewnie i wpił się w moje usta.
Odwzajemniałam jego namiętny pocałunek, nawet kiedy się położył. Niestety mój telefon zaczął dzwonić. Starałam się po niego sięgnąć, żeby zobaczyć chociaż kto to i tym samym nie przerywając pocałunku. Jednak wraz z blondynem spadliśmy z łóżka. Dosłownie wylądowałam na nim i zaśmiałam się cicho. Cmoknęłam go w nos, widząc jego uśmiech. Wstałam z niego i ubrałam szybko jego koszulkę, która zasłaniała mi pośladki, po czym w ostatniej chwili odebrałam telefon od JungKook'a.
- Tak słucham? - zapytałam.
- Noona ~ - jęknął wręcz. - kiedy mam przyjść na obiad?
Kim porwał mnie na swoje kolana, przez co zachichotałam. Pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się szeroko.
- Piętnasta, ponieważ ta Niezdara coś planuje na wieczór. Dobrze? - zapytałam.
Nagle chłopak zaczął całować mnie po szyi, szepcząc mi do drugiego ucha słodkie słówka i żebym się rozłączyła, przez co zaczęłam cicho mruczeć.
- Nie ma sprawy! A Noona, wszystko w porządku? NamJoon nie dzwonił, a miałaś ponoć prawie wypadek – zapytał.
- Tak, tak. Nic się nie stało – odparłam.
- Koniec gadania - odezwał się nagle blondyn.
Zabrał mi telefon, rzucając niezadowolony „do zobaczenia”, po czym ostrożnie rzucił go na szafkę. Spojrzał na mnie tymi swoimi głodnymi oczami pieszczot i ponownie zaczął mnie całować namiętnie, co od razu odwzajemniałam, odwracając się w jego stronę. Objęłam go za szyją i przymknęłam powieki, czując, jak jego ręce wsuwają się pod moją koszulkę.

~*~
Stałam w kuchni, kończąc obiad, kiedy podszedł do mnie blondyn, który był w samym ręczniku i woda jeszcze spływała z jego włosów i po jego torsie. Przewróciłam oczami i westchnęłam.
- Ubierz się, przecież zaraz tu przyjdą – powiedziałam.
- „Przyjadą”? To, kto jeszcze będzie? - zdziwił się.
- Mogę się nawet założyć z tobą, że zwalą się tu wszyscy - przewróciłam oczami.
- No racja... To, czemu mnie wcześniej nie obudziłaś, a nie dziesięć minut wcześniej?! - wrzasnął.
- Tobie zabrakło pieszczot i za długo spałeś po tym – odparłam.
- No wiesz, mi ciągle mało - zaśmiał się.
- Idź się ubrać, bo nie dostaniesz obiadu! - rzuciłam w niego szmatką.
- No idę, idę! - wrzasnął i poszedł do pokoju.
Wróciłam do kończenia obiadu. Od początku wiedziałam, że będę musiała gotować dla siedmiu wygłodniałych facetów. No może nie wszyscy, ponieważ i tak Jin mi pomoże i zapewne przyniesie też tonę ciasta, które piekł u Ji, żeby nikt tego nie zjadł. Przeciągnęłam się i wyciągnęłam z szafki swoje tabletki, po czym zażyłam jedną, popijając ją sokiem.
Odłożyłam wszystkie brudne naczynia do zmywarki i włączyłam ją. Poprawiłam swoją koszulkę.
Nie wiem, czemu zamyśliłam się i wszystkie dźwięki przestały być słyszalne. Ni stąd, ni zowąd uderzyła we mnie fala szeptów. Dosłownie wierciły mi dziury w głowie. Zasłoniłam rękami uszy i kucnęłam, zaciskając powieki. Szepty stawały się coraz głośniejsze. Kleknęłam na oba kolana i chciałam krzyczeć, jednak ból był tak ogromny, że łzy zaczęły spływać mi po twarzy.
Nieoczekiwanie wszystko ustało wraz z głośnym pukaniem do drzwi wejściowych. Podniosłam się i oddychałam szybko.
- Śnieżko, odtworzysz? - zapytał NamJoon, wychodząc z pokoju.
Po chwili poczułam go obok siebie. Spojrzałam przerażona w jego zmartwione i wystraszone oczy.
- Pauline... Co się stało? Wyglądasz strasznie - zaczął wycierać moje łzy.
- Ja... - rozległo się kolejne pukanie.
- PRZESTANIECIE SIĘ W KOŃCU SEKSIĆ I ODTWORZYCIE?! - usłyszałam głos Jimin'a.
- Porozmawiamy o tym potem. Teraz proszę, idź, się dopraw do porządku - uśmiechnął się i pocałował delikatnie.
- Lepiej to ja wezmę patelnię - mruknęłam, chcąc nie myśleć o tym, co miało miejsce chwile temu.
Poszłam szybko do łazienki i przemyłam twarz. Spojrzałam w swoje odbicie, lustrując swoje odbicie. Nie było tak źle. Uśmiechnęłam się, jednak po chwili spojrzałam na końcówki swoich włosów, które zaczęły blaknąć. Jednak tylko w lustrze. Od swojego odbicia oderwał mnie Hoseok.
- Pauline! Gdzie dałaś dzbanek?! - wrzasnął, od razu spojrzałam na drzwi.
- Już idę - zawołałam, po czym od razu wyszłam.
- O, szybka jesteś - zaśmiał się, na co odpowiedziałam mu uśmiechem.
Poszłam do kuchni i z uśmiechem na twarzy witałam się gośćmi. Jednak pyzatego zignorowałam i popędziłam do kuchni, tam wzięłam drewnianą łyżkę i uderzyłam w dłonie Kookie'go i TaeHyung'a.
- Łapy precz od zupy! - wrzasnęłam.
- Ej, chłopaki! Do stołu mi już! - podszedł do nas Jin.
- Tak, jest Hyung! - powiedzieli jednocześnie i wymaszerowali z kuchni.
- Jak się czujesz? - zapytał, tuląc mnie do siebie. - W lodówce jest ciasto.
- Bardzo dobrze. Wiesz, co ci „geniusze” planują na twoje urodziny? - zapytałam.
- Nie mam bladego pojęcia - zaśmiał się.
- Pomożesz mi? - zapytałam.
- No proszę, proszę. Co ja tu widzę! - zagwizdał NamJoon.
Spojrzałam na niego. Stał w progu, przyglądając się nam uważnie.
- Jak odegrasz mi tu scenę zazdrości, to nigdzie wieczorem nie pójdziemy! - powiedziałam szybko.
- Milczę - podszedł i przytulił mnie do siebie.
- Możesz pomóc z posiłkiem - cmoknęłam go w policzek.
- Aleś go sobie wychowała - zagwizdał Hoseok.
- Bo zadzwonię do Ji i powiem jej „To” - spojrzałam twardo na Hopa.
- Milczę - uciekł do salonu.
- JEMY CZY NIE?! - wrzasnął YoonGi.
Odsunęłam się od blondyna i we trójkę nakryliśmy do stołu. Jin nauczył mnie gotować tradycyjne koreańskie dania, w zamian nauczyłam go tych polskich. Zawsze mamy z tego zabawę. Kiedy zasiedliśmy do stołu, Tae zapytał, gdzie mam patelnie, za co oberwał od NamJoon'a w tył głowy i od Jimin'a. Zaśmiałam się cicho.
Nie bez powodu siedziałam najdalej od Park'a. Przerażał mnie, jednak czasem potrafi się go lubić. Stałam w kuchni, kiedy podszedł do mnie pijany i położył dłonie na moich biodrach, wystraszyłam się i chwytając to, co miałam pod ręką i uderzyłam go. Była to patelnia, a huk niesamowity. Następnego dnia w szpitalu, kiedy chciałam go przeprosić, groził mi widelcem. Od JungKook'a wiem, że nie ma mi tego za złe i tylko udaje.
Uśmiechnęłam się lekko do Jimin'a i skinęłam głową. Odwzajemnił gest i zaczął jeść. Wszyscy jedli, rozmawiając o różnych rzeczach i chwaląc moją kuchnie. Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim udzie i spojrzałam na blondyna. Uśmiechał się szeroko.
- Noona~ - jęknął Kookie.
- Właśnie, Pauline. Nie będziesz zła, kiedy ukradniemy na kilka dni Mona? - zapytał YoonGi.
- A bierzcie go, na ile chcecie. Tylko na nim pisze „Wróć do mnie” - roześmialiśmy się. - Ale tak serio, czemu się mnie pytacie? Przecież jesteście zespołem. Joonnie musi spędzać też czas z wami w dormie - uśmiechnęłam się.
- A co? Znudziła ci się jego morda już? - zapytał Jimin.
- Z każdym dniem, staję coraz piękniejszy! - uśmiechnął się szeroko Joonnie.
Wszyscy wybuchli niekontrolowanym śmiechem. Nawet mój chłopak się roześmiał.
- Drugie danie? - zapytałam.
- Tak. Kookie i Tae za to posprzątają - powiedział najstarszy.
- Dobrze - odparli jednocześnie.
Razem z Jin'em wyciągałam właśnie kurczaka, kiedy usłyszałam dziwną rozmowę na korytarzu.
- Hoseok-Hyung coś ukrywa. Ostatnio bardzo często wychodzi. Mówi, że idzie na spacer. Dla zabawy śledziliśmy go i on spotkał się z Ji - powiedział Kookie.
- Wiem, ja mu kazałem. Chodzi o urodziny Śnieżki - powiedział cicho starszy.
- A już myślałam, że gorszych pomysłów nie masz - przerwałam im. - Nie chcę imprezy. Wiesz, że nie lubię.
Kłamałam, ponieważ nie chciałam zostać ukarana za to, że podsłuchiwałam.
- Oj kochanie, nie martw się o to teraz i nakładaj drugie danie - zaśmiał się i pocałował mnie, po czym poszli do salonu.


~*~
Zbliżała się godzina siedemnasta. YoonGi, Kookie i Tae byli pochłonięci graniem na konsoli, Jimin i Hoseok układali nowy układ, robiąc sobie selfie, Jin wsuwał w siebie kolejny kawałek ciastka, a na stoliku zaczęło już ich brakować. Natomiast ja leżałam wtulona w NamJoon'a, który przeglądał coś w internecie. Przymknęłam oczy i zaczęłam przysypiać. Próbowałam nie zasnąć, ponieważ dzisiaj miałam iść z Joonnie'm na kolacje. Zaplanował coś. Nie chciałam przegapić, szczególnie że przez najbliższe dni miało go nie być. Czułam, że wróci dopiero po moich urodzinach.

***
Oderwałem wzrok od telefonu, na którym przeglądałem miejsca z festiwalu i spojrzałem na blondynkę, która spała wtulona w mój brzuch między moimi nogami. Odłożyłem komórkę i pogłaskałem ją po włosach, przez co bardziej się wtuliła, jakbym był snem, który zaraz się ulotni. Uśmiechnąłem się i spojrzałem na chłopaków.
- Dobra chłopaki, zwijajcie się - powiedziałem cicho i pokazałem im, żeby byli cicho.
Ich spojrzenia skupiły się na dziewczynie, która spała spokojnie. Westchnąłem.
- Tae, nie gap się na tyłek mojej Śnieżki! - warknąłem cicho.
- Nie gapie się – burknął, wychodząc.
- Zamknę za nami. Podziękuj jej za dzisiaj - uśmiechnął się Jin, klepiąc mnie po ramieniu.
Zaraz po nim wyszli pozostali, dziękując za dzisiaj. Ostrożnie wstałem z nią, biorąc ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Jednak uczepiła się mnie tak mocno, że musiałem się położyć z nią. Sam ziewnąłem, ale nie mogłem sobie pozwolić na sen. Dzisiaj była część pierwsza planu. Jutro druga. Pocałowałem ją w czoło. Kiedy usłyszała, jak rozmawiałem z Kookie'm o jej urodzinach lekko się wystraszyłem, ponieważ ta niespodzianka nie mogła się nie udać.
Spojrzałem na zegarek, kiedy zaczęła się przebudzać. Idealnie. Dziewczyna ma wyczucie czasu. Pogłaskałem ją po policzku i uśmiechnąłem się łagodnie.
- Wyspana? - zapytałem.
Odpowiedziała mi kiwnięciem głowy.
- To dobrze. Posprzątam w kuchni, a ty się spokojnie ubierzesz - pocałowałem ją w czoło.
- Dobrze – odparła, przeciągając się niczym kot.
- Nie masz siły iść, co? - posmutniałem. - jutro spędzimy całe rano i południe razem.
- O nie. Ty spadasz do chłopaków - Zaśmiała się.
- Ale rano jestem z tobą - broniłem się.
- Po śniadaniu, cię wywalam - usiadła, poprawiając włosy.
- Problem w tym, że śniadanie spożywasz około godziny jedenastej, kiedy masz wolne - zaśmiałem się.
- Osz ty - pokazała mi język.
Szybko wpiłem się w jej usta, kładąc dłoń na jej policzek. Zawsze tak słodko smakuje, jakby miała usta wysmarowane mleczną czekoladą. Odwzajemniła pocałunek, bez żadnego „ale”, obejmując mnie za szyją. Niestety musiałem się odsunąć i przerwać tą chwilę czułości.
- Przebieraj się - uśmiechnąłem się, za co cmoknęła mnie jeszcze w usta i wstała z łóżka. - Tylko coś ciepłego – dodałem.
Sam udałem się szybko do kuchni i zacząłem sprzątać brudne naczynia. W końcu było nas tu ośmioro, ale kilka osób je za trzech i czasem trudno wszystko doszorować. Kiedy mieszkałem jeszcze w dormie, nie zmywałem, więc nie wiedziałem, jak trudno ma Jin. Pomysł zamieszkania z Pauline był bardzo przemyślany, ale sama myśl nie wyszła ode mnie tylko od Jin'a i prezesa. Dla mnie było to nie do pomyślenia, że prezes zaakceptował nasz związek. Myślałem, że będziemy musieli ukrywać nasz związek. Jednak teraz jest akceptowy przez większość fanów.
Wytarłem wszystkie naczynia i schowałem je. Nagle podbiegła do mnie blondynka, w ostatniej chwili wyhamowała, ale wpadła w moje ramiona.
- Coś się stało? Gdzie tak pędzisz? - zapytałem, śmiejąc się.
- Do ciebie, ponieważ chce już iść - zaśmiała się cicho.
- Dobrze, Śnieżko. Możemy już iść - pociągnąłem ją do drzwi.
Sprawdziłem, czy posiadam w kieszeni telefon, portfel i kluczyki do samochodu. Wszystko na miejscu. Pauline również sprawdziła, czy w jej torbie znajduje się wszystko i założyła buty. Uśmiechnąłem się, wiążąc sznurówki. Widziałem, jak dziewczyna przeskakuje z nogi na nogę z podekscytowania. Potwierdziło się to, że była podekscytowana, kiedy zobaczyłem jej szeroki uśmiech. Złapałem ją za rękę i wyszliśmy z mieszkania, zamykając je na wszystkie spusty. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do parkingu strzeżonego. Stamtąd samochodem dostaliśmy się do jednej z ulic Seoulu, gdzie odbywał się Festiwal Kultury Japońskiej.
Kiedy zielone oczy Śnieżki zabłysły z ekscytacji i ze świateł, które mieniły się w około, wiedziałem, że to była dobra decyzja. Zaparkowałem na strzeżonym parkingu i pociągnąłem blondynkę w głąb ulicy, gdzie były rozstawione budki z jedzeniem, ozdobami, maskami, zabawkami i grami. Chodziliśmy od jednej do drugiej, bawiąc się w najlepsze. To zakładając maski, kupując jedzenie, czy grając w jakieś gry. Widząc, że jakaś grupa fanek rozpoznała mnie, pocałowałem blondynkę w usta. Po odsunięciu się, wziąłem ją na ramiona, żeby dobrze widziała wszystko z góry. Miała założoną maskę z wizerunkiem kotka z lewej strony głowy, natomiast ja miałem z wizerunkiem wilka z prawej strony. Trzymając jej nogi, oznajmiłem, że na końcu ulicy znajduje się mały rynek, na którym odbywał się mały pokaz. Od razu zadowolona przytaknęła. Skierowałem się tam. Mimo że prawie nic nie widziałem, Pauline była zachwycona, pokazem sztuk walki i tańcem.
Widok jej ciągle śmiejących się oczu ściskał moje serce. Był to naprawdę przyjemny ból. Mimo że festiwal dobiegł końca, jej oczy nie przestały się śmiać.
- To nie koniec niespodzianek – oznajmiłem.
Wróciłem szybko z nią do samochodu, skąd skierowałem się na obrzeża miasta. Widziałem, jak blondynka wierci się na fotelu, rozglądając się, gdzie jedziemy. Nie pytała i nie zachowywała się jak osioł z bajki „Shrek”. Przy ostatniej prostej, założyłem jej opaskę na oczy i prosiłem, by nie zaglądała. Słuchała grzecznie, jedyne co to trzymała mnie za kurtkę, żebym nie uciekł.
Wysiadłem pierwszy z samochodu i wyciągnąłem koc z bagażnika.
- Joonnie? - zawołała.
- Już idę - odparłem i zamknąłem bagażnik.
- Nie zmienisz się w seryjnego mordercę, prawda? - odwróciła głowę w moją stronę.
- Uznałaś mnie za pedofila, narkomana i zboczeńca. Teraz nie tylko za mordercę, ale na dodatek seryjnego - zaśmiałem się, otwierając jej drzwi.
Podałem jej rękę i poprowadziłem ostrożnie na trawę. Posadziłem ją na ziemi i usiadłem za nią. Przykrywając nas kocem.
- Zdejmij opaskę - szepnąłem jej do ucha i pocałowałem w szyje.
W jej szmaragdowych tęczówkach odbijały się światła stolicy i gwiazdy, które zostały jakby rozlane na niebie. Mimo że co jakiś czas przewijały się chmury, wyglądało przepięknie.
- Joonnie... - zaczęła.
- Hm...? - spojrzałem na niej twarz i jej łzy na policzkach.
- To jest piękne – odparła, uśmiechając się szeroko.
- Dla ciebie skarbie - wytarłem jej łzy i pocałowałem delikatnie w usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo proszę o szczerą opinię.
Każdy komentarz bardzo motywuje <3

Theme by Ally